Wagnerowcy jadą na Białoruś. Mogą stanowić poważne zagrożenie
Kilka tysięcy najemników Jewgienija Prigożyna zostało przewiezionych na Białoruś. Ukraiński wywiad uważa, że po przybyciu prawdopodobnie będą prowadzić działania dywersyjne, m.in. aby sprowokować lub skompromitować ukraińskie wojsko.
Po zakończeniu zainicjowanego przez Prigożyna buntu wojskowego ogłoszono, że część jego formacji najemniczej ma przenieść się na Białoruś. Szczegóły tych ustaleń nie są znane, a według amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW) szef najemników może wciąż prowadzić negocjacje z rosyjskimi władzami na temat swoich przyszłych losów.
Czytaj także: Dramatyczne dane z Ukrainy. Mówi o tym 78 procent ludzi
Wagnerowcy na Białorusi
Ukraiński wywiad wylicza, że na Białoruś może trafić od 2,5 do 3 tysięcy najemników z Grupy Wagnera, którzy brali udział w buncie 24 czerwca. Pojawiają się też przecieki, które świadczą o tym, że mogą one być zaangażowane w działania sabotażowe i dywersyjne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Były GROM-owiec ostrzega Łukaszenkę. "Hoduje na piersi wielkiego raka"
Są to żołnierze zawodowi, których można użyć do prowadzenia misji sabotażowych – sugeruje anonimowy ukraiński urzędnik w rozmowie z brytyjskim tygodnikiem "The Economist".
Czytaj także: Rosjanie się organizują. Ich słowa śmieszą i przerażają
"My też gramy w gry"
Jednocześnie ukraiński wywiad wojskowy informuje, że perspektywa nowej rosyjskiej inwazji z północy jest mało prawdopodobna. - Może istnieje gra, która zmusza nas do przeniesienia sił na północ. Ale my też gramy w gry - mówi anonimowe źródło w ukraińskim wywiadzie.
Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego również uważa, że zagrożenia ponownym atakiem na Ukrainę z północy, z terytorium Białorusi, na razie nie ma. Podkreślił, że na terytorium tego kraju ma się przenieść tylko część najemników Grupy Wagnera, a ona sama przestała istnieć w dotychczasowej formie.
Będzie podzielona na cztery części; jedna przejdzie na kontrakt do ministerstwa obrony Rosji i będzie walczyć przeciwko Ukrainie. Jeszcze jedna część, byli więźniowie, też zostanie włączona na kontrakt do resortu obrony. Jeszcze jedna część podpisze kontrakty z Rosgwardią (struktura rosyjskiego MSW) i będzie na rosyjskim rynku wewnętrznym – oświadczył Podolak.
Część wagnerowców jego zdaniem ma wrócić do Afryki, gdzie działała wcześniej i gdzie "ma swoje główne aktywa biznesowe". Według oceny Podolaka również szef Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn "będzie pracować na Afrykę". Czwarta część zostanie, by szkolić białoruski specnaz.