Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 
aktualizacja 

Wagnerowcy wycofują się spod Bachmutu. Oficer mówi, co dalej

Szef grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn zapowiedział wycofanie swoich najemników spod Bachmutu do 1 czerwca. Co to oznacza dla sytuacji na froncie? Płk Piotr Lewandowski przekonuje, że... niewiele.

Wagnerowcy wycofują się spod Bachmutu. Oficer mówi, co dalej
Bojownicy Grupy Wagnera z flagą Noworosji w Bachmucie (Telegram)

Bachmut został zajęty przez Rosjan. Po trwających od sierpnia 2022 r. walkach, w połowie maja przeszedł podn kontrolę rosyjską. O miasto toczyły się bardzo krwawe i wyczerpujące dla obu stron walki, które ostatecznie zakończyły się oddaniem go Rosjanom.

Kluczową rolę w zdobyciu Bachmutu odegrali najemnicy grupy Wagnera. To w dużej mierze najemnicy Prigożyna zdobywali miasto, płacąc za to zresztą ogromną daninę krwi. Analitycy wojskowi mówili o "maszynce do mięsa" - tak wielkie miały być straty po obu stronach.

Teraz, Jewgienij Prigożyn oznajmił, że jego najemnicy opuszczą ruiny miasta. Ich miejsce zająć mają jednostki regularnej armii rosyjskiej. Stwierdził również, że jego żołnierze "odpoczną, przygotują się, a potem otrzymają nowe zdanie". Bachmut opuścić mają do 1 czerwca.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: "Samolot idealny". Nowe wzmocnienie Ukrainy

Trzy wymiary operacji

Czy wymiana najemników na regularną armię, będzie oznaczała realny przełom w sytuacji Bachmutu? Zdaniem komentatora spraw wojskowych płk. Piotra Lewandowskiego niekoniecznie. Mówi on w rozmowie z o2.pl, że najemnicy Prigożyna funkcjonują w realiach rosyjskiego systemu wojskowego na trzech planach: taktycznym, operacyjnym i strategicznym.

Wytłumaczenie tego jest stosunkowo proste. Pułkownik Lewandowski rozpoczyna od najniższego poziomu - taktycznego. Przekonuje, że w tym wymiarze wagnerowcy to relatywnie lepiej wyszkolone i wyposażone oddziały piechoty.

Mają po części charyzmatycznych przywódców. Oczywiście jest to przywództwo mafijne – ale jest. I część dowódców Wagnera tę charyzmę ma. To sprawia, że skuteczność pododdziałów rośnie. Mają też lepsze wyposażenie od armii regularnej. Część pochodzi z darowizn, część - z budżetu samej grupy. Do tego dochodzi lepsze wyszkolenie, bo często trafiali tam weterani, przeszkoleni już żołnierze. Mają własny ośrodek szkoleniowy, mają instruktorów. Zsumowane daje to formację skuteczniejszą od zwykłej rosyjskiej piechoty - mówi oficer.

Wymiar operacyjny jest taki, że wagnerowców wysyłano do zdobywania obiektów kluczowych dla powodzenia operacji. Szczególnie w Donbasie, np. w Popasnej, kiedy doszło wręcz do zachwiania frontu. Opanowanie Bachmutu był zwycięstwem pyrrusowym, ale było.

Pułkownik dodaje zarazem, że pod Bachmutem walczyła nie tylko grupa Wagnera. Skrzydła ugrupowania zabezpieczało regularne wojsko, walczył też specnaz (jednostki wojsk specjalnych) i wojska powietrznodesantowe.

W wymiarze strategicznym chodzi o przekaz informacyjny. Dotyczy on głównie masowości formacji. Warto w tym miejscu przypomnieć, że oddziały grupy, które walczyły w Ukrainie, szczególnie w późniejszej fazie wojny, złożone były z więźniów.

Grupa Wagnera stała się dla Rosji i Rosjan ikoną konfliktu, mimo że udział w walkach brali więźniowie. Trzeba mieć jednak świadomość, że grupa nie stanowi niezależnej, liczącej się siły, jest na garnuszku rosyjskiej armii. Odcięcie ich od paliwa czy amunicji powoduje załamanie. Dlatego, jak mówi oficer, Prigożyn budował sobie siłę w jednej z frakcji rosyjskiej armii, co niekoniecznie się udało.

"Nie pomoże, nie zaszkodzi"

Dlatego, jak podsumowuje, wycofanie wagnerowców z Bachmutu rozpocznie dyskusję czy nie należałoby powiększyć formacji. A jaki będzie wpływ tej decyzji na same działania zbrojne?

Na pewno nie pomoże, ale dramatycznie też nie zaszkodzi. Oceniam, że armia rosyjska straciła na kilka miesięcy swoje zdolności ofensywne. Grupa Wagnera nie będzie czynnikiem, który zmieni obraz wojny i jest odcięta od zasobów rekrutacyjnych. Formacja przestała się rozrastać, więc jest to w pewnym sensie porażka Prigożyna. Wycofanie grupy utrudni prowadzenie działań Rosjanom ale ich nie zatrzyma, dlatego samo ich wycofanie jest ważne, ale nie decydujące na linii frontu - mówi płk Lewandowski.

Formułuje za to inne pytanie: jaka przyszłość czeka najemników? Jego zdaniem albo kompania zostanie zreformowana i będzie działać w Rosji, albo trafi "gdzieś do Mali czy Sudanu". Lewandowski ocenia, że Rosja nie odejdzie od takich formacji, ale nie będą one najemnicze, tylko ochotnicze jak np. tworzone przez Gazprom formacje typu "Potok".

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić