Adam Andruszkiewicz o rezygnacji żony. Skarży się na medialną nagonkę
Wiceminister cyfryzacji Adam Andruszkiewicz odniósł się na Facebooku do rezygnacji swojej żony z funkcji prezesa Fundacji Agencji Rozwoju Przemysłu. "Jest osobą bardzo pracowitą, która jeśli podejmuje się zadania, realizuje je od A do Z" - skomentował.
Rodzina wiceministra cyfryzacji w centrum zainteresowania mediów. Kamila Andruszkiewicz zrezygnowała z funkcji prezesa Fundacji Agencji Rozwoju Przemysłu. Była prezes tłumaczyła swoje odejście troską o dobre imię Fundacji i realizowanych przez nią zadań.
Polityk PiS skomentował sprawę na Facebooku. Andruszkiewicz podkreślił, że zwykle nie komentuje swojego życia rodzinnego, ale w tym przypadku zrobi wyjątek. Wiceminister broni swojej żony, podkreślając że miała kompetencje do objęcia funkcji prezesa Fundacji Agencji Rozwoju Przemysłu i jest bardzo pracowitą osobą.
Andruszkiewicz podkreślił, że jego żona zachowała się honorowo, odchodząc ze stanowiska. Wiceminister zarzucił niektórym oskarżającym, że mają na swoim koncie "interesujące działania", przez co nie powinni zabierać głosu w sprawie. Poza tym Andruszkiewicz zapewnił, że wynagrodzenie, które pobierała jego żona, było znacznie niższe od tego, które widniało w prasie. Na końcu wypowiedzi podziękował wszystkim osobom, które wspierały jego małżeństwo.
Świeża fundacja
Fundacja Agencji Rozwoju Przemysłu powstała w 2019 roku. Jej zarząd składa się tylko z prezesa. Fundacja ma za zadanie wspieranie przedsiębiorstw w prowadzeniu i rozwijaniu działalności, a także w realizacji procesów restrukturyzacji.
Kamili Andruszkiewicz zarzucano niekompetencję, korzystanie z politycznych wpływów męża i pobieranie zbyt wysokiego honorarium. Krytycy twierdzili, że miała zarabiać 175 tysięcy złotych rocznie. Wielu polityków opozycji traktowało jej nominację na to stanowisko jako przejaw nepotyzmu.