Wspiął się na 140-metrowy hotel w Warszawie. "Aż dostałem gęsiej skórki"
35 minut – dokładnie tyle potrzebował Titouan Leduc, 24-letni Francuz, by wspiąć się na dach wieżowca Hotelu Presidential w Warszawie. Pokonał 140 metrów bez żadnych zabezpieczeń. Gdy dotarł na szczyt, "przywitali" go policjanci. Ale Leduc się tym nie przejął. "Wspinaczka była niesamowita! (...) Słyszałem tłum poniżej, krzyczący i wiwatujący, aż dostałem gęsiej skórki!" – mówi nam Francuz.
"Nie przygotowałem się specjalnie do tej wspinaczki. Po prostu spróbowałem na kilku oknach, żeby sprawdzić, czy nie są za szerokie na moje małe gabaryty!" – mówi nam Titouan Leduc, 24-letni Francuz, o którym kilka dni temu usłyszała cała Warszawa.
W niedzielny wieczór, 22 czerwca, Leduc wspiął się bez zabezpieczeń na dach wieżowca Hotelu Presidential przy Al. Jerozolimskich (dawny Marriott), pokonując aż 140 metrów. Wspinaczka trwała nieco ponad pół godziny. Gdy Leduc dotarł na dach, policja zgotowała mu chłodne powitanie. Mężczyznę przewieziono na komisariat, gdzie złożył wyjaśnienia.
Podczas wspinaczki skupiam się tylko na tym, żeby dotrzeć na szczyt i nie spaść. Konsekwencje są kwestią drugorzędną… Tak naprawdę o nich nie myślę – wyjaśnia Leduc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polskie napoje podbijają świat. Przekonali nawet Real Madryt do współpracy
Wspiął się na dach wieżowca w Warszawie
Mrożąca krew w żyłach wspinaczka szybko przyciągnęła uwagę służb (poza policją na miejscu zjawili się strażacy oraz grupa ratownictwa wysokościowego), ale i przechodniów. Ludzie robili zdjęcia, nagrywali, wiwatowali i z zapartym tchem spoglądali w górę, śledząc każdy ruch młodego mężczyzny. Niektórzy kierowcy reagowali klaksonami. Leduc wiedział, że ludzie mu kibicują.
Wspinaczka była zdecydowanie niesamowita! Taki fajny klimat przy zachodzie słońca, mogłem usłyszeć tłum poniżej, krzyczący i wiwatujący. Dostałem gęsiej skórki! – wyznał nasz rozmówca.
24-latek zdążył jeszcze pomachać do obserwujących go ludzi, zanim został zatrzymany przez funkcjonariuszy.
Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, a Leduc może zabrać do Francji wyjątkowe wspomnienia. "Hotel Marriott to mityczna wspinaczka, to piękny wieżowiec w centrum Warszawy. Nie było możliwości, żebym go pominął" – mówi nam Leduc.
"Zabawa" na śmierć i życie
Wspinaczka bez zabezpieczeń to ekstremalna dyscyplina sportowa. Gwarantuje potężną dawkę adrenaliny – również tym, którzy obserwują wyczyny wspinaczy. Ale stawka jest wysoka. To "zabawa" na śmierć i życie. Wystarczy chwila nieuwagi i może dojść do tragedii.
Wspinaczka miejska daje mi poczucie wolności. Staję twarzą w twarz z samym sobą, a dreszczyk emocji związany z posiadaniem tylko jednej szansy, gdy pewność siebie jest wszystkim, ekscytuje mnie: to rodzaj ostatecznej doskonałości lub śmierci – wyjaśnia 24-latek.
Francuz specjalizuje się we wspinaczce po skałach, ale na swoim koncie ma zdobycie kilku wieżowców, m.in. Liberty Tower oraz Tour Total.
Niedawno informowaliśmy o śmierci zawodnika latania w wingsuicie. Szkot Liam Byrne był rówieśnikiem Francuza, a w zeszłym roku został bohaterem dokumentu BBC "The Boy Who Can Fly". Zginął w sobotę, 21 czerwca, podczas wykonywania skoku z Gitschen (szwajcarskie Alpy). Uderzył w formację skalną na wysokości 2100 m.n.p.m.