Wykorzystują nastoletnich Ukraińców. Bezwzględna taktyka Rosjan
BBC opisało sposób działania rosyjskich służb. Rekrutują one nastolatków do aktów sabotażu. Na 800 zwerbowanych Ukraińców zidentyfikowanych przez SBU w ciągu ostatnich dwóch lat było aż 240 nieletnich.
BBC opisało, w jaki sposób działają rosyjskie służby, które rekrutują nastoletnich Ukraińców. Wykorzystują małoletnie osoby do aktów sabotażu. Pierwszy kontakt następuje najczęściej poprzez Telegram, Tik Toka lub nawet platformy do gier wideo.
Jednym ze zwerbowanych był 17-letni Wład. BBC opisało jego historię. Chłopak napisał w sieci, ze szuka dorywczej pracy. Po pół godzinie zgłosił się do niego Roman. Mężczyzna mówił po rosyjsku. Młodu Ukrainiec początkowo nie chciał wykonywać zadań, jednak został skuszony sporymi pieniędzmi. Obiecano mu 1 500 dolarów.
Początkowo chłopak wykonywał "mniejsze usługi" - miał odebrać granat, potem podpalić furgonetkę należącą do centrum poborowego, nagrać to i uciec. Za pierwsze zadanie, choć granatu nie było, dostał 30 dolarów. Za drugie 100 dolarów w kryptowalutach zamiast obiecanych 1500 dolarów. Roman powiedział mu, że resztę dostanie, jeśli podłoży bombę w Równem.
Chłopakowi polecono tak ustawić telefon, aby transmitował obraz na żywo do swojego "opiekuna", który mógłby zdalnie zdetonować ładunek, gdy ktoś wejdzie do pojazdu. Na szczęście zamach udaremniono. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy zatrzymała 17-latka. Obecnie czeka on na proces. Za terroryzm grozi mu 12 lat więzienia.
"Boję się". Polacy powiedzieli wprost o swoich obawach
Tak rekrutują Rosjanie
BBC znalazło kanały na Telegramie, które zajmują się rekrutacją. Znajdują się tam nagrania z pożarów i eksplozji. Choć nie są wprost prorosyjskie, jawnie krytykuje się tam ukraińskie komisje poborowe, zarzucając im brutalność i korupcje. Brytyjski serwis sprawdził, jakie kwoty są proponowane za różne akty dywersji - od 1 500 dolarów za podpalenie poczty do 3 000 dolarów za bank. Brytyjscy dziennikarze celowo skontaktowali się z jednym z kont na Telegramie. Dostali szczegółowe wytyczne, jak dokonać podpalenia z użyciem benzyny lub koktajlu Mołotowa.
Nawet tam, gdzie pojawiały się ogłoszenia dotyczące pracy dorywczej, kryły się osoby werbujące ludzi do aktów sabotażu. - Potrzebuję tylu podpaleń, ile się da. Znalezienie godnej zaufania osoby jest o wiele trudniejsze niż wydanie pieniędzy. Dlatego płacę dokładnie tyle, ile mówię, i robię to bardzo szybko - zwykle w ciągu kilku godzin po otrzymaniu nagrania - taką wiadomość otrzymali dziennikarze BBC od "rekrutera".
Właściciele Telegramu napisali w oświadczeniu, że "wzywanie do przemocy lub niszczenia mienia jest na Telegramie wyraźnie zabronione i natychmiast usuwane, gdy tylko zostanie wykryte". Choć samemu BBC nie udało się potwierdzić, że to Rosjanie stoją za tym systemem rekrutacji, to jak czytamy: "Kilka rządów europejskich twierdzi, że ma dowody na rekrutowanie młodych mężczyzn przez rosyjskich agentów do aktów wandalizmu, podpaleń, obserwacji".
Niektórzy młodzi Ukraińcy, którzy zostali zwerbowani, zginęli podczas prowadzenia działań sabotażowych. BBC podaje przykład z marca, gdzie 17-latek zginął, a jego 15-letni kolega został ranny podczas próby podłożenia ładunku na stacji w Iwano-Frankiwsku. Wspomniany 17-letni Wład także miał chwile zawahania. - Kiedy podłączałem przewody, pomyślałem, że to może wtedy wybuchnąć.
Pomyślałem, że mogę zginąć - wspomina. - To nie jest tego warte. Albo cię oszukają, a wtedy skończysz w więzieniu jak ja, albo weźmiesz bombę do rąk i po prostu cię rozerwie - ostrzega.
Andrij Nebytow, zastępca szefa Narodowej Policji Ukrainy uważa, że strategia rekruterów jest celowa - szukają młodych osób, które łatwiej zmanipulować.
Dzieci nie zawsze w pełni zdają sobie sprawę z konsekwencji swoich działań. Wróg bez wahania wykorzystuje nieletnich do tworzenia materiałów wybuchowych z chemikaliów domowych i podkładania ich w różnych miejscach, takich jak biura poborowe czy komisariaty policji - mówi policjant dla BBC.
Wśród rekrutowanych są naprawdę małe dzieci - nawet w wieku 9 czy 10 lat.