Zamieszanie wokół koni na trasie do Morskiego Oka. "Bardzo dochodowy interes"

30

W sieci nie milkną echa zdarzenia, jakie miało miejsce w majówkę na trasie do Morskiego Oka. Wówczas jeden z koni transportujących turystów upadł, co po raz kolejny wzbudziło kontrowersje na temat stanu tych zwierząt. Jak się okazuje, obecność koni na tym szlaku przynosi góralom bardzo duże profity.

Zamieszanie wokół koni na trasie do Morskiego Oka. "Bardzo dochodowy interes"
Transport turystów na szlaku do Morskiego Oka to bardzo dochodowy biznes. (Adobe Stock)

Mimo upływu kilkunastu dni, wciąż bardzo żywo komentowane jest zdarzenie, do jakiego doszło w piątek 3 maja na szlaku prowadzącym do Morskiego Oka. Wówczas do sieci trafiło nagranie, z którego wynika, że jeden z koni ciągnących zaprzęg wiozący ludzi upadł. Ekolodzy są przekonani, że był wycieńczony do granic możliwości.

Choć według zapewnień weterynarza i fiakrów zwierzę czuje się dobrze i po prostu się poślizgnęło, to dyskusja na temat stanu koni na tym popularnym szlaku rozgorzała na nowo. I tak jest od lat, bo problem przewozu ludzi na tej trasie nowy nie jest.

Sprawa poruszyła wiele środowisk, głos w sprawie zabrała m.in. minister klimatu i środowiska, Paulina Hennig-Kloska. Jej słowa na Podhalu z pewnością się nie spodobały.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Hybrydowym wozem nad Morskie Oko. ''Lepiej dla środowiska i dla zwierząt''

Od wypowiedzi na temat koni na trasie do Morskiego Oka nie stronili także przedstawiciele tatrzańskiego samorządu, którzy przyznają jasno: zdrowie koni jest ważne, ale nie ma żadnych pomysłów rezygnacji z tej formy transportu turystów.

Konie w Morskim Oku to świetny biznes. I to dla wielu stron

Jak wynika z informacji uzyskanych przez "Onet", transport turystów to bardzo dochodowy biznes, który daje zarobić nie tylko fiakrom. Na likwidacji przewozów spore pieniądze straciłoby wiele innych, powiązanych z tym działaniem podmiotów oraz osób. Taka jest brutalna prawda.

Transport turystów do Morskiego Oka aktualnie jest prowadzony przez ok. 300 koni należących do 60 rodzin, posiadających specjalną licencję. Każdy z fiakrów jest zobowiązany do zapłaty Tatrzańskiemu Parkowi Narodowemu specjalnej opłaty - jej wysokość to 1750 złotych miesięcznie.

To przekłada się wpływy w wysokości ok. 1 miliona złotych rocznie, choć park podaje kwotę nieco niższą. To ze względu na odliczenie kwoty 212 tysięcy złotych - taka suma trafia na konto Starostwa Powiatowego ze względu na użytkowanie pasa drogowego.

Mieszkańcy Zakopanego w rozmowie z "Onetem" przyznają, że nie widzą większych szans na zmiany na szlaku do Morskiego Oka. To bowiem intratny biznes, na którym zarabia wiele stron:

I tak naprawdę to tu jest sedno całej sprawy. Praca koni w tym miejscu to bardzo dochodowy interes, który daje zarobić wszystkim. Nikt nie zdecyduje się zabić kury, która znosi złote jaja. Temat jeszcze chwilę będzie głośny, politycy, samorządowcy i "parkowcy" podyskutują o nim, a na końcu tak jak zawsze nic z tego nie wyniknie. Za kilka tygodni wszyscy o sprawie zapomną. Aż do następnego wypadku.
Autor: ACG
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić