Żart kosztował ją 300 zł. Wezwano też straż graniczną

6

40-latka przed wejściem na pokład samolotu zażartowała, że ma w plecaku dwie bomby. Zaniepokojeni pracownicy lotniska wezwali funkcjonariuszy Straży Granicznej.

Żart kosztował ją 300 zł. Wezwano też straż graniczną
Żartowała, że ma w plecaku dwie bomby... (Straż Graniczna - Nadodrzański Oddział Straży Granicznej)

Funkcjonariusze z Zespołu Interwencji Specjalistycznych natychmiast przyjechali na miejsce. Zdarzenie miało miejsce na poznańskim lotnisku. Samolot, do którego wsiąść miała 40-latka, miał lecieć do Grecji.

Rzeczniczka prasowa Komendanta Nadodrzańskiego Oddziału Straży Granicznej mjr SG Joanna Konieczniak w rozmowie z PAP zrelacjonowała przebieg interwencji funkcjonariuszy. Jak powiedziała - 40-latka jedynie "żartowała z powodu zdenerwowania", czym tłumaczyła straży granicznej swoje postępowanie.

Kobieta została wylegitymowana i - jak tłumaczyła funkcjonariuszom - był to bardzo głupi żart spowodowany olbrzymim zdenerwowaniem przed mającym odbyć się lotem na wyspę Kos. Funkcjonariusze SG, podczas sprawdzania jej bagaży pod kątem posiadania niebezpiecznych przedmiotów, nic nie ujawnili i jej bagaż został uznany jako bezpieczny - mówi w rozmowie z PAP rzeczniczka prasowa.

W treści komunikatu, który pojawił się na stronie Straży Granicznej, czytamy, że kobieta otrzymała mandat 300 zł, po opłaceniu którego 40-latka wróciła na pokład samolotu ze swoim bagażem. W samolocie czekała ją jeszcze rozmowa z kapitanem, po której dopiero 40-latka mogła wyruszyć w podróż na wyspę Kos, która była jej celem.

Zobacz także: Samolot nad płonącym miastem. Wyjątkowe nagranie świadka
Autor: HNM
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić