Zastrzelili go policjanci. Wiadomo, kim był agresor
31 lipca (czwartek) w Sosnowcu doszło do dramatycznych zdarzeń. Policjanci śmiertelnie postrzelili mężczyznę, który ruszył w ich stronę z metalową rurką przypominającą maczetę. Pojawiły się nowe informacje dotyczące zmarłego agresora.
Agresor przed interwencją policji - według świadków - miał uszkodzić co najmniej kilka samochodów oraz autobus komunikacji miejskiej. Gdy na miejsce przyjechali policjanci, nie reagował na ich polecenia.
Poza tym w pewnym momencie ruszył w stronę funkcjonariuszy. Wówczas mundurowi oddali strzały. Było ich pięć.
Teraz "Dziennik Zachodni" ustalił, że agresor to 45-letni mieszkaniec Skoczowa (woj. śląskie). Ta miejscowość jest oddalona od Sosnowca o około 80 kilometrów. Co robił w tym mieście? Tego na razie nie wiadomo. Prokuratura zamierza znaleźć odpowiedź na to pytanie. Śledczy chcą ustalić również, dlaczego zachowywał się agresywnie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ekspert zaskoczył w sieci. "Podważył swoją wiarygodność"
Na 1 sierpnia prokuratura zaplanowała czynności z udziałem osób, które znały zmarłego. Ponadto zlecono sekcję zwłok i badania toksykologiczne, by sprawdzić, czy mężczyzna nie znajdował się pod wpływem środków odurzających.
Sekcja zwłok trwa. Będziemy mieć wkrótce pierwsze informacje w tym aspekcie. Dowiemy się między innymi, ile pocisków trafiło w tę osobę. Na pisemną opinię trzeba będzie poczekać kilka dni. Sprawdzamy także, czy nie zaistniały w tym przypadku jakieś inne mechanizmy, które mogły przyczynić się do zgonu - powiedział w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim" prokurator Bartosz Kilian z Prokuratury Okręgowej w Sosnowcu.
Wskazał poza tym, że "przeprowadzone zostanie także badanie histopatologiczne, które da nam odpowiedź na pytanie, czy tego człowieka nie trawiły jakieś choroby".
Prokuratura w Sosnowcu wszczęła dwa śledztwa ws. strzelaniny przy ul. Struga w czwartek (31 lipca). Pierwsze z nich ma wyjaśnić, czy policjanci nie przekroczyli swoich uprawnień poprzez spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu skutkującego śmiercią 45-latka. Drugie dotyczy mienia i czynnej napaści na mundurowych.
Nie stwierdzamy żadnych podstaw do tego, by policjanci, którzy brali udział w tej interwencji, zostali zawieszeni w czynnościach służbowych. Z tego, co wiemy, nie ma również takiej inicjatywy ze strony Komendy Miejskiej Policji w Sosnowcu. Kluczowe dla śledztwa w tej sprawie będą między innymi zabezpieczone zapisy z kamer monitoringu. Co ważne, interweniujący policjanci wyposażeni byli w tak zwane kamery nasobne, które rejestrowały dokładnie przebieg całego zdarzenia - zaznaczył prokurator w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim".