Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 

Ziobro szykuje bat na sędziów. Wraca do sprawy sprzed lat

531

Ministerstwo Sprawiedliwości szykuje kolejny bat na sędziów. Skoro nie udało się z Izbą Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, to do odwoływania niezależnych sędziów resort może sięgnąć po sprawę Komisji Majątkowej. I chce do tego wykorzystać postępowania, które toczą się przed sądem w Krakowie.

Ziobro szykuje bat na sędziów. Wraca do sprawy sprzed lat
Zbigniew Ziobro szykuje kolejny bat na sędziów (PAP)
Otoczenie Ziobry wierzy, że w postępowaniach przed krakowskim sądem uda się uzyskać choćby symboliczne wyroki skazujące członków Komisji. A potem zamierza wykorzystać te same przepisy kodeksowe do... usuwania niewygodnych dla ministerstwa sędziów – opowiada rozmówca o2.pl z prokuratury.

Jak chce to zrobić minister? Proces jest skomplikowany, ale w uproszczeniu wygląda tak: skoro sąd może skazać członków komisji, którzy w pewien sposób orzekali niezawiśle, to można też ścigać przez prokuraturę sędziów w sprawach, w których popełnili jakiś błąd. Chodzi o komisję majątkową - funkcjonujące od 1989 do 2010 r. przy resorcie spraw wewnętrznych ciało, zajmujące się zwrotem dóbr przejętych od Kościoła przez władze PRL.

W takiej interpretacji niemal każdy wyrok, który zakwestionuje sąd w II instancji, Sąd Najwyższy w postępowaniu kasacyjnym czy Europejski Trybunał Sprawiedliwości, mógłby skutkować skierowaniem przez prokuraturę aktu oskarżenia przeciw sędziemu. A dzięki podporządkowaniu prokuratury personalnie Ziobrze, to on decydowałby, któremu sędziemu stawiać zarzuty, a któremu nie. Byłaby to potężna broń w rękach ministra, który wciąż nie przeprowadził pełnej reformy wymiaru sprawiedliwości.

Zobacz także: Bartosz Arłukowicz ostro o Zbigniewie Ziobrze

W przypadku sędziego, któremu przysługuje immunitet, nie będzie to tak prosta sprawa. Ale w konstrukcji resortu sprawiedliwości o to właśnie chodzi: o zastraszanie i nękanie nieprzychylnych sędziów. Skoro Trybunał Sprawiedliwości UE kwestionuje legalność Izby Dyscyplinarnej SN, to ministerstwo szuka sposobu na obejście tego – nawet w tak karkołomny sposób jak uchylanie immunitetu sędziego przez organ śledczy, jakim jest prokuratura.

Pomysł jest prosty: sędzia "oszczędził" mordercę, ale w apelacji uznano, że zasługuje na wyższy wyrok? Prokurator wszczyna śledztwo któremu przyklaskuje opinia publiczna. Składa wniosek o uchylenie immunitetu sędziego. Jeśli sąd go uchyla – to dobrze. A jeśli nie uchyli? Jeszcze lepiej, bo znaczy to, że "kasta się broni" - mówi nasz informator.

Niebezpieczny pomysł

Boją się tego także sędziowie, z którymi rozmawiamy.

To bardzo niebezpieczny pomysł. Jeśli coś takiego zostałoby uchwalone, to kto sprawdzi, że jest niezgodne z konstytucją? To byłby wybitnie niekonstytucyjny przepis – mówi o2.pl sędzia Dominik Czeszkiewicz z sądu rejonowego w Suwałkach, członek zarządu Stowarzyszenia Sędziowskiego Themis.

Sędzia tłumaczy, że członkom komisji nie można było postawić zarzutu przekroczenia uprawnień. Zdecydowano więc o postawieniu zarzutu oszustwa.

Gdyby to przeszło, to prokuratura mogłaby myśleć, jak postawić zarzut oszustwa sędziemu. Wiadomo niestety jak działa prokuratura. Zarzut można postawić za byle co, a sprawa będzie się toczyła i toczyła. Chodzi o to, by ścigać i sprawdzać sędziów, żeby ich zastraszać. Przy czym ważna uwaga: w tej grze chodzi o sądy orzekające w składach wieloosobowych, czyli w znakomitej większości - sądy okręgowe, apelacyjne lub sąd najwyższy. Ale w takim przypadku prokurator musiałby zmierzyć się jeszcze z kwestią tajemnicy narady nad wyrokiem, bo narada jest niejawna i nie jest to łatwe do obejścia. Choć nie niemożliwe - tłumaczy Czeszkiewicz.

Według rozmówcy o2.pl z resortu sprawiedliwości otoczenie Ziobry liczy na skazanie członków byłej Komisji Majątkowej, choć wie, że zarzuty mają wątpliwą podstawę prawną.

Nieomal od początku spraw związanych z Komisją wśród prokuratorów panowało przekonanie, że sprawy te są niejako osobistą inicjatywą jednego z prokuratorów, który najwyraźniej postanowił się wykazać przed ówczesnymi przełożonymi – mówi nasz informator z resortu sprawiedliwości.

W czym zatem problem?

Członkowie komisji nie byli funkcjonariuszami publicznymi, więc nie można im zarzucić kodeksowego przekroczenia uprawnień czy niedopełnienia obowiązków – tłumaczy nasz rozmówca.

Dlatego prokurator zdecydował się na karkołomną konstrukcję "niedbałości o powierzone mienie".

Kłopot w tym, że żadne mienie nie zostało komisji powierzone, a jej członkowie mieli tylko decydować, które nieruchomości powinny zostać zwrócone Kościołowi, a za które należy się wypłata odszkodowania – dodaje osoba znająca kulisy sprawy.

Według naszych ustaleń w ministerstwie są gotowe opinie wskazujące, że zarzuty wobec 7 członków Komisji Majątkowej powinny zostać wycofane. Jednak prokuratura się na to nie zdecydowała. Jak się okazuje, nie jest to żadne zaniedbanie, a liczenie na to, że sąd da Ziobrze do ręki nie lada oręż. Nie wydaje się to być łatwe do przeprowadzenia ale moze dać ministerstwu do ręki mocne narzędzie do większego wpływu na sądy i sędziów.

O jakie akty oskarżenia chodzi?

By zrozumieć tę układankę, trzeba się cofnąć o dekadę. Pod koniec 2010 r. – po serii publikacji informujących o nadużyciach – rząd Donalda Tuska ogłosił likwidację Komisji Majątkowej zajmującej się reprywatyzacją nieruchomości Kościoła katolickiego w Polsce. "Nie zawsze decyzje w komisji zapadały tak, jak powinny. Będziemy to rozliczać bardzo szczegółowo" – deklarował ówczesny szef rządu w listopadzie 2010 r., zapowiadając jednocześnie likwidację Komisji Majątkowej.

Czym była Komisja? Miał to być rodzaj arbitrażu między państwem a Kościołem, odzyskujący majątek odebrany Kościołowi w okresie PRL. Utworzona w 1989 r. przy Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, miała zakończyć swoją działalność po dwóch latach. Przetrwała ponad 20 lat.

Zgodnie z zapowiedzią Tuska Centralne Biuro Antykorupcyjne przebadało wszystkie (były ich ponad trzy tysiące) postępowania prowadzone przez komisję. Jednak efektem ponad dwuletniej akcji CBA i prokuratury było skierowanie do sądów raptem… trzech aktów oskarżenia.

W jednej z tych spraw niedawno zapadł wyrok – 1 lutego br. Sąd Okręgowy w Krakowie skazał rzeczoznawcę Macieja M. na karę grzywny za nieprawidłowości w wycenie nieruchomości, ale oskarżonego członka Komisji ks. Mirosława P. uniewinnił. Jak wynika z naszych informacji, wyrok wywołał duże niezadowolenie w ministerstwie sprawiedliwości i Prokuraturze Krajowej. Z jakiego powodu? Treści uzasadnienia wyroku.

Sędzia Maciej Czajka (znany z krytycznego podejścia do poczynań resortu Ziobry) nie pozostawił suchej nitki na akcie oskarżenia sporządzonym przez prokurator Renatę Ryncarz (prowadzi jedno z postępowań dotyczących Szpitala Uniwersyteckiego i II Oddziału Klinicznego Kardiologii oraz Interwencji Sercowo-Naczyniowych, któremu szefuje profesor Dariusz Dudek, obwiniany przez rodzinę Ziobry o doprowadzenie do śmierci ojca ministra). Zarzucił jej niepotrzebną przewlekłość prowadzonego śledztwa i zasugerował wprost, że w odniesieniu do ks. Mirosława P. sprawa już na etapie postępowania prokuratorskiego powinna zostać umorzona.

Sąd zarzucił też prokuraturze próbę działania w charakterze "nadkomisji" i "nadsądu". Sąd stwierdził, że nie tylko prokuratura, ale nawet sąd nie posiada kompetencji do rozstrzygania, czy orzeczenia wydane przez komisję były prawidłowe. Po lekturze tego uzasadnienia w ministerstwie pojawiła się opinia, że akt oskarżenia w innej sprawie, toczącej się przed sądem w Gliwicach powinno się wycofać, by uniknąć kompromitacji.

Jednak górę wziął, jak słyszymy, pogląd, że wyrok był taki dlatego, że na sali spotkali się sędzia – krytyk Ziobry, z jego zaufaną prokurator. I przekonanie, że w Gliwicach (od 2011 roku oskarżony jest tam Marek P. – były funkcjonariusz służb PRL i pełnomocnik instytucji kościelnych w postępowaniach przed komisją oraz ośmiu członków Komisji Majątkowej, którym prokuratura zarzuca nieprawidłowe orzekanie) będzie inaczej.

Prokurator nie jest jednoznacznie "ministerialny", za to orzekająca sędzia Sylwia Szeleźnik niedawno zmieniła wydział (trafiła do wydziału karnego - odwoławczego), co wśród części krakowskich sędziów zostało odebrane jako awans. Zaskakujący, bo Szeleźnik m.in. publicznie broniła sędziego Igora Tuleyi. A w ostatnich czasach przypadkowi sędziowie raczej nie awansują.

Spychologia

Wysłaliśmy w tej sprawie pytania do resortu sprawiedliwości, ale odesłano nas do Prokuratury Krajowej. Co na to "krajówka"? Odpowiedziała, że… "większość pytań dotyczy wprost MS lub sfery ewentualnych prac legislacyjnych, które nie leżą we właściwości prokuratury". Dodano, że w prokuraturach zarejestrowano w sumie 14 postępowań dotyczących szeroko pojętych nieprawidłowości w funkcjonowaniu Komisji Majątkowej, które zostały zakończone w latach 2007-2014. Tylko w 5 sprawach skierowano do sądów akty oskarżenia. PK przyznała też, że w sprawie rozstrzyganej przez sędziego Czajkę "prokurator wniósł o uchylenie zaskarżonego wyroku w całości i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania".

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić