Podeszła do matki wrzeszczącej na dziecko. Dobrze zrobiła?

74

Polska dziennikarka podzieliła się z czytelnikami sceną, której była świadkiem na ulicy miasta, prawdopodobnie Warszawy. Wracała ze spaceru z rodziną, kiedy usłyszeli kobiecy krzyk. Dziennikarka zareagowała, jednak teraz nie jest pewna, czy we właściwy sposób.

Podeszła do matki wrzeszczącej na dziecko. Dobrze zrobiła?
Podeszła do matki wrzeszczącej na dziecko. Dobrze zrobiła? (Pexels)

Monika Tutak-Goll wracała ze spaceru z rodziną, kiedy usłyszeli kobiecy krzyk. Przyspieszyli, żeby zobaczyć, co się stało i ich oczom ukazała się taka scena: w pobliżu przystanku autobusowego stała matka z małą dziewczynką, na którą przeraźliwie krzyczała.

Darła się na dziecko. Tak mocno, tak przeraźliwie, że mną tąpnęło, nie będę tego wszystkiego powtarzać, coś w stylu: "Nie znoszę cię! Zaraz zamarznę! Tyle razy prosiłam! Jak ja coś mówię..." - relacjonuje Monika Tutak-Goll na łamach "Wysokich Obcasów".

Dziennikarka podkreśla, że dziewczynka szlochała, miała twarz mokrą od łez, a na krzyki matki, która wydawała się napędzać w gniewie, nikt na ulicy nie zwracał uwagi. Tutak zaznacza, że rodzicielstwo jest trudnym zadaniem i każdemu zdarza się zezłościć na dziecko, jednak spotkana na ulicy kobieta przekroczyła wszelkie granice.

Dobrze, nie jestem święta, też mi się zdarza unieść, wiem, że z dziećmi nie jest lekko, że mają swoje foszki, ale to był festiwal pogardy - napisała Tutak-Goll.

Rodzina sądziła, że kiedy przejdą obok, matka zda sobie sprawę z obecności innych ludzi i otrzeźwieje. Tak się jednak nie stało, więc ostatecznie Tutak-Goll podeszła do krzyczącej kobiety. Zastanawiała się, co ma powiedzieć, żeby przemówić do rozsądku i nie usłyszeć, że wtrąca się w nie swoje sprawy.

Dziennikarka znalazła ciekawe wyjście. Zapytała kobietę, czy nie potrzebuje pomocy, a kiedy tamta spojrzała na nią z zaskoczeniem, powtórzyła pytanie i dodała "Pomyślałam, że coś się stało".

Spojrzała na mnie i albo ją zamurowało, albo się ocknęła. Teraz myślę, że nawet nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo wrzeszczy. Że nie wiedziała, jak ją poniosło. (...) Spojrzała na mnie, trochę zmieszana i odpowiedziała: - Od 40 minut próbuję się dogadać z córką. Już idziemy.

Dziennikarka nie może uwierzyć, że wcześniej nikt nie zwrócił kobiecie uwagi. Podkreśliła też, że jej córka bardzo przeżyła całą sprawę i cały wieczór mówiła o tamtej dziewczynce. Dziecko przestało płakać, kiedy Tutak przerwała potok krzyków jego matki. Sama dziennikarka wyrzuca sobie, że nie zdążyła wykonać żadnego przyjaznego gestu względem dziewczynki, dzięki czemu może poczułaby się nieco lepiej.

Proszę, reagujcie, jeśli coś takiego widzicie. Krzyk to krzywda, krzyk otępia. Krzyk to przemoc - apeluje Tutak-Goll.

Na Facebooku pod postem z artykułem rozgorzała dyskusja. Większość komentujących wspomina podobne sytuacje ze swojego życia, inni współczują dzieciom, pomiatanym przez rodziców. Jeszcze inni podkreślają, że matka również może potrzebować pomocy, a państwo nie zapewnia wsparcia dla rodziców z problemami psychicznymi.

Autor: DSM
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić