Karygodne zachowanie kierowcy BMW. Dali mu nauczkę
W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie, na którym widać skutki zachowania kierowcy BMW, który wjechał na czerwonym świetle w miejscu, gdzie wprowadzony został ruch wahadłowy. Kara była dotkliwa. Kierowca musiał wycofywać się pod presją innych uczestników ruchu drogowego.
Ruch wahadłowy wprowadzony jest, gdy na drodze dostępny jest jeden pas jezdni. Występuje np. w przypadku robót drogowych czy wypadków. Kierowcy powinni czekać, aż dostaną sygnał do jazdy. Może to być np. zielone światło.
Jak się okazuje, nie wszyscy zmotoryzowani znają te zasady. Tak było w przypadku kierowcy BMW, który wjechał na jezdnię w ruchu wahadłowym na czerwonym świetle. Do zdarzenia doszło 1 maja, w miejscowości Klesno (woj. lubuskie). Zmotoryzowany chciał oszczędzić trochę czasu, ale ostatecznie stracił na swoim cwaniactwie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Strzegom. Pościg za bmw. Zatrzymanie 26-latka
Kierowcy, którzy ruszyli zgodnie ze wskazaniami sygnalizacji, nie mieli zamiaru odpuszczać posiadaczowi niemieckiego auta. Kierowca BMW był zmuszony do wycofania się. Przez dłuższy odcinek drogi poruszał się na biegu wstecznym, bo nie miał jak zawrócić.
Zmotoryzowany dojechał do odcinka, w którym mógł zawrócić i grzecznie wrócił na swój pas. Dopiero gdy wszystkie auta przejechały, udał się w dalszą podróż. Zachowanie kierowcy BMW nagrał jeden ze świadków. Wideo pokazał profil "Bandyci drogowi" na Facebooku.
Pod filmem pojawiło się wiele prześmiewczych komentarzy na temat zachowania kierowcy. Internauci wskazują, że mógł być to proces "cofania licznika w BMW". Komentujący śmieją się, że jazda do tyłu wyraźnie sprawiała problemy kierowcy. Wiele osób gratuluje też twardej postawy zmotoryzowanym, którzy nie ustąpili cwaniakowi.
Czytaj także: Dramat na A9. Niemcy ratowali Polaka. 45 minut walki