Bałtyk się ociepla. To czarny scenariusz dla turystów. Ekspert wyjaśnia
Rośnie temperatura mórz i oceanów na świecie. Dotyczy to także Bałtyku. Jednak wbrew pozorom, nie jest to powód do radości. - Zjawisko to będzie miało konsekwencje, głównie negatywne - mówi w rozmowie z o2.pl Piotr Szuster, ekspert IMGW.
Ocieplenie oceanów na świecie jest faktem, który ma niebagatelne konsekwencje dla świata. W wyniku tego procesu topnieją lodowce, co prowadzi do podniesienia się poziomu wód. Zanikają wrażliwe na zmiany temperatury rafy koralowe - w konsekwencji wymierają niektóre morskie gatunki, które znajdują w nich pożywienie i schronienie. Zmniejsza się ilość tlenu w wodzie. Niektóre organizmy zaczynają migrować w poszukiwaniu korzystniejszych warunków. To sprawia, że zmienia się ich rozkład występowania w morzach i oceanach. Maleje różnorodność biologiczna. Życie, które nie jest gotowe na zmiany, ginie.
"National Geographic" podaje, powołując się na ustalenia naukowców z Uniwersytetu w Reading, że tempo ocieplenia oceanów wzrosło czterokrotnie w ciągu ostatnich 40 lat. Proces ten dotyczy także Bałtyku. Jak informował w styczniu Onet, w "polskim" morzu w 2024 roku zanotowano drugą najwyższą średnią temperaturę wody od czasu wprowadzenia pomiarów w 1990 r.
Obecnie obserwuje się wzrost temperatury nie tylko Morza Bałtyckiego, ale także na przykład Oceanu Atlantyckiego i Morza Śródziemnego. Zbiorniki wodne stanowią doskonały magazyn energii - potrafią nagrzewać się w cieplejszych porach roku i akumulować ciepło przez długi czas. Zjawisko to będzie miało konsekwencje, głównie negatywne - przyznaje w rozmowie z o2.pl Piotr Szuster.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozebrane dzieci na plaży. Wiemy, co sądzą o tym Polki
Temperatura wody w Morzu Bałtyckim rośnie. Ekspert o skutkach
Nasz rozmówca zwraca uwagę, że Morze Bałtyckie ma ograniczony kontakt z wodami Morza Północnego i Oceanu Atlantyckiego. Cieśniny duńskie nie stanowią efektywnego kanału wymiany wód, co ogranicza ich mieszanie się i sprzyja akumulacji energii cieplnej. Utrudnia to również napowietrzanie akwenu.
- W związku z tym obserwujemy szereg niekorzystnych zjawisk, takich jak spadek zawartości tlenu w głębszych warstwach Bałtyku. Prowadzi to do zmian w strukturze biologicznej morza i zmniejszenia jego bioróżnorodności. Problem pogłębia się dodatkowo przez spadek zasolenia. Zimą coraz częściej opady mają postać ciekłą, co sprzyja spływowi substancji chemicznych z lądu do morza. Substancje te użyźniają wody Bałtyku, przyczyniając się do zakwitów sinic - mówi Piotr Szuster.
Obecność sinic w wodach powierzchniowych sprawia, że pokrywają one znaczne obszary morza, ograniczając dopływ światła słonecznego do głębszych warstw wody. To z kolei prowadzi do zaniku procesu fotosyntezy na większych głębokościach, co skutkuje dalszym spadkiem zawartości tlenu - mówi Piotr Szuster.
Jak dodaje, w głębszych warstwach wody kumulują się substancje organiczne, które nie są efektywnie redukowane przez glony i roślinność przydenną. Sprzyja to rozwojowi organizmów beztlenowych, które rozkładają te substancje, wytwarzając m.in. toksyczny siarkowodór.
Woda z Bałtyku wchłania wybrzeże
Topnienie lodowców powoduje ogólny wzrost poziomu wód. W sieci pojawiła się nawet mapa, która pokazywała, jak dużą część lądu może zabrać woda. To kolejna kwestia, na którą zwraca uwagę Piotr Szuster.
Wraz z ocieplaniem się wód i wskutek m.in. rozszerzalności termicznej, poziom Morza Bałtyckiego będzie się podnosił. To z kolei prowadzi do erozji stref nabrzeżnych - woda wdziera się w głąb lądu, przyczyniając się do dalszej degradacji wybrzeża. Zjawisko to ma również negatywne skutki dla turystyki - zakwity sinic i zanieczyszczenie wód obniżają atrakcyjność regionu. Rybołówstwo również poniesie straty z powodu spadku bioróżnorodności Bałtyku, co przełoży się na straty ekonomiczne - przyznaje ekspert IMGW.
Ciepłe wody, złe prognozy
Wzrost temperatury w morzach i oceanach niesie ze sobą także skutki pogodowe. Jak tłumaczy Piotr Szuster, jednym z czynników jest przemieszczanie się głębokich ośrodków niskiego ciśnienia, które transportują masy powietrza nie tylko znad Bałtyku, ale także znad Morza Śródziemnego i Czarnego
Wraz z ocieplaniem się atmosfery i zbiorników wodnych, ośrodki te będą zyskiwać więcej energii, stając się głębsze i bogatsze w parę wodną. Może to prowadzić do występowania zjawisk pogodowych niekorzystnych z - punktu widzenia turystyki - silnych, punktowych opadów deszczu. W rezultacie turyści mogą wybierać inne kierunki wakacyjne - wskazuje nasz rozmówca.
Warto przypomnieć, że w lipcu w Polsce dwukrotnie mieliśmy do czynienia z frontami atmosferycznymi, które przynosiły ulewne deszcze skutkujące podtopienia. W połowie miesiąca opady doprowadziły do podtopień m.in. w Małopolsce czy na Podkarpaciu. Drugi front doprowadził m.in. do zalania ulic w Głuchołazach, Krakowie, Kielcach, czy Pionkach, ale także na północy Polski - w Tolkmicku czy Elblągu.