Karolina Sobocińska
Karolina Sobocińska| 
aktualizacja 

34-latka z Mazowsza zna cały świat. "Żona była moją sponsorką"

243

Jarosław Jarząbkowski, szerszej publiczności znany jest jako PaszaBiceps, a w ostatnich latach - Papito. W świecie e-sportu, zarówno w Polsce, jak i za granicą nie ma osoby, która by go nie kojarzyła. Choć na grach udało mu się uzbierać majątek, a z nazwiska zrobić markę samą w sobie, w wywiadzie udzielonym Karolinie Sobocińskiej w programie "Obgadane" przyznał, że jego droga na szczyt była wyboista, a samo dążenie do celu pełne wyrzeczeń i kłód rzucanych pod nogi.

34-latka z Mazowsza zna cały świat. "Żona była moją sponsorką"
Papito (Instagram)

Jarosław Jarząbkowski to już niemal żywa legenda e-sportu. Ze względu na swoje liczne nagrody (na swoim koncie ma aż 43 zwycięstwa) 34-latek z Mazowsza porównywany jest często do... Roberta Lewandowskiego.

Miło to słyszeć. Nie mam z tym problemu, że ktoś mnie do kogoś porównuje, szczególnie do takiej osoby, jaką jest Robert Lewandowski, która w sporcie osiągnęła tak naprawdę wszystko - powiedział Karolinie Sobocińskiej w programie "Obgadane" Papito.

Pasha, bo pod takim pseudonimem zdobywał swoją popularność zawodnik ma z naszym czołowym napastnikiem więcej wspólnego niż mogłoby się wydawać. Pochodzący z małej podwarszawskiej miejscowości Nasielsk chłopak chciał być piłkarzem. - Miałem jedno marzenie: zostać piłkarzem sportowym, a gdyby mi ktoś powiedział, że zostanę graczem e-sportowym, to za żadne pieniądze nie uwierzyłbym w to - wspomina po latach.

Kariera szła do przodu, dostałem powołanie do kadry Mazowsza. Już tam ta kariera [piłkarska - red.] nabierała rozpędu - opowiadał gracz.

Niestety, wychowywany przez mamę i babcię chłopak bardzo się buntował. To przeszkodziło mu w dalszym rozwoju marzenia. Duch rywalizacji jednak w nim pozostał.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: 34-latka z Mazowsza zna cały świat. "Żona była moją sponsorką"

Zaczęło się od kafejki

Gdy w miasteczku powstała kafejka internetowa, wraz z kolegami ze szkoły postanowił sprawdzić, co tam można robić. Później spędzał w niej coraz więcej czasu - W pewnym stopniu myślę, że to było jakieś uzależnienie - przyznaje po latach.

Największą frajdę sprawiała mu gra w Counter Strike'a. Po wieloletnim amatorskim graniu w strzelankę, w 2010 r. przypadek sprawił, że Pasha pojechał na pierwszy poważny turniej, w którym wraz z drużyną zajął 3. miejsce.

To było coś niesamowitego, bo nagle, pół roku wcześniej napisał do mnie kolega: "Słuchaj Pasha, jeden z nas nie może jechać na turniej, ma zaliczenie na studiach, czy nie chciałbyś z nami zagrać?" - opowiada Jarząbkowski.

Od tamtej pory wygrał 43 oficjalne turnieje, 26 razy był drugi i 42 razy kończył swój udział na półfinałach (stan na 4 stycznia 2020 r.). Nie zawsze jednak było kolorowo.

Imał się różnych prac

Zanim kariera młodego zawodnika rozkręciła się na dobre, musiał mierzyć się z niskimi zarobkami i nieprzychylnymi komentarzami, nawet ze strony najbliższych. - Najgorsze były rozmówki przy stole, jak ktoś pytał co robię - opowiada 34-latek.

Wcześniej wszyscy próbowali wybić mu gry z głowy. - Nie słuchałem nikogo, po maturze poszedłem na budowę, zacząłem studia, nie dotrwałem do pierwszej sesji, później byłem elektrykiem, no i stwierdziłem, że to nie dla mnie - przyznaje.

Decyzja zapadła na weselu

Decyzję o tym, że grami zajmie się na poważnie podjął... na swoim weselu.

Powiedziałem chłopakom miesiąc wcześniej, że już nie będę grał i koledzy powiedzieli na weselu "wróćmy, jest szansa, by jeszcze raz odbudować to". No i wróciłem, rzuciłem pracę. Na weselu do północy jeszcze miałem u niego [szefa - red.] przyklepany stołek w pracy, a po oczepinach powiedziałem mu: "przepraszam ja jednak do pracy nie idę". Powiedziałem mu, że będę kontynuować jako gracz - przyznał najpopularniejszy polski e-sportowiec.

"Żona była moją sponsorką"

To właśnie dzięki wierze i wsparciu ukochanej, którą poznał jeszcze w szkole, przetrwał trudny okres. Z gier zarabiał 300 zł miesięcznie i jedynie dokładał się do rodzinnego budżetu. Miał w sobie jednak wolę walki o dobre życie dla siebie i swojej rodziny.

Moja żona sprzedawała buty, a ja siedziałem na komputerze i grałem, wciąż wierząc, że ten sukces nadejdzie. Wstawała [żona - red.] na godz. 5 rano i musiała nas utrzymywać, była moją sponsorką - opowiada dziś już ze śmiechem Pasha.

Trud się opłacił. Na świecie nie ma zawodnika, który nie wiedziałby, kim jest Pasha.

Międzynarodowy sukces go jednak nie zmienił. - Wiem, że przepracowałem solidnie tę całą swoją karierę – nie mam żadnej czarnej rysy w swojej historii, cały czas jestem otwarty, przyjazny - powiedział w programie "Obgadane".

Teraz stawia na młodych

Dziś jest już na sportowej emeryturze, ale nie oznacza to, że odsunął się w cień. Teraz ma nową misję - w dzieciach (nie tylko swoich) chce zaszczepić ducha rywalizacji i... miłość do sportu. To właśnie dlatego powstała inicjatywa Pasha Gaming Camp.

Na tego typu obozach dzieci spędzają trzy godziny dziennie grając w gry. Resztę dnia - na bieganiu, trenowaniu muay thai, rowerach. - To połączenie sportu i e-sportu trafiło do młodych graczy i ich rodziców - przyznaje Papito. Tak go nazwano, gdy został ojcem.

Karolina Sobocińska, dziennikarka o2.pl

Trwa ładowanie wpisu:instagram
Trwa ładowanie wpisu:instagram
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić