aktualizacja 

Kiedyś zarabiał 200 mln. Koledzy z innych krajów nie mogli uwierzyć

18

Został dwukrotnym mistrzem olimpijskim, od trzydziestu lat mieszka we Francji, a swoim zagranicznym kolegom chwalił się zarobkami na poziomie... 100-200 milionów. Jest jedną z legend w swojej dyscyplinie, choć w Polsce został zapomniany. Waldemar Legień w dalszym ciągu śledzi jednak, co dzieje się w jego ojczyźnie.

Kiedyś zarabiał 200 mln. Koledzy z innych krajów nie mogli uwierzyć
Waldemar Legień od 30 lat mieszka we Francji (PAP, Stanisław Jakubowski)

Waldemar Legień to jeden z najlepszych polskich sportowców przełomu lat 80. i 90. XX wieku. Wywalczył wtedy dwa tytuły mistrza olimpijskiego w judo. Najpierw w Seulu (1988) w kategorii do 78 kg, a następnie cztery lata później w Barcelonie (1992) w wadze do 86 kg.

Na swoim koncie ma także po trzy medale mistrzostw świata i Europy. Dwukrotnie zwyciężył w Plebiscycie "Przeglądu Sportowego" na najlepszego sportowca roku w Polsce (1988 i 1992). Po igrzyskach w Barcelonie zakończył karierę.

Rok później przeniósł się do Francji, gdzie pozostaje do dziś. Przed sześcioma laty Legień przeszedł zawał serca, wskutek czego zabrakło go na spotkaniu z okazji 25-lecia igrzysk w Barcelonie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: #dziejesiewsporcie: poznaliśmy bramkę roku?! Fenomenalny gol piłkarki
Nic nie wskazywało na to, że to będzie zawał. Nie miałem bowiem wcześniej żadnych symptomów. Udzielałem normalnie wywiadów. Czułem momentami pewien dyskomfort. Myślałem jednak, że to zgaga, bo akurat byłem po posiłku. Poczułem też delikatny ból w mostku - mówił w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

We Francji podjął się pracy jako trener. Związany jest z klubem z Paryża, choć - jak sam przyznał - trzykrotnie otrzymywał propozycje objęcia tamtejszej reprezentacji. Za pierwszym razem odmówił, bo uważał, że ta funkcja należy się Francuzowi. Później problemem był kontrakt. Dostał również ofertę z Polski, ale również i wtedy odmówił.

Gdy zdobywał medal mistrzostw świata, w Polsce szalała hiperinflacja. Wiąże się z tym jednak zabawna historia. Legień postanowił bowiem zażartować ze swoich zagranicznych kolegów.

Rzeczywiście, po mistrzostwach świata dostałem 100 albo nawet 200 milionów złotych. Gdy mówiłem o tym kolegom z innych krajów, to otwierali szeroko oczy. Musiałem tłumaczyć, że za te miliony mogłem kupić najwyżej małą lodówkę - mówił w rozmowie z TVP Sport.
W mojej dyscyplinie pieniądze podnosiło się z maty tylko na igrzyskach. Złoto w Seulu zostało wycenione na dziesięć tysięcy dolarów. Wystarczyło, aby wyremontować dom i kupić samochód - dodał były judoka.

Przypomnijmy, że hiperinflacja poskutkowała denominacją. 1 stycznia 1995 roku wprowadzono "nowy" złoty. Jedna złotówka odpowiadała 10 tys. "starych" złotych.

Po latach Legień jest bardziej doceniany we Francji niż w Polsce. Urodzony w 1963 roku zawodnik pracuje z młodzieżą, która ma szansę występu na igrzyskach w Los Angeles (2028). Szanse na powrót do ojczyzny ocenia na 50/50. Z jego zdrowiem już wszystko w porządku, wciąż także śledzi wydarzenia w naszym kraju.

Autor: KOZ
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić