Marcin Lewicki
Marcin Lewicki| 

Kompromitacja kadry, kibice mają dość. "Nie karzmy sami siebie"

99

Niektórzy nawołują do bojkotu najbliższego spotkania piłkarskiej reprezentacji Polski z Wyspami Owczymi. Chcą wyrazić tym samym dezaprobatę wobec słabych wyników kadry (w tym kompromitacji z Mołdawią) oraz atmosfery wokół PZPN. - Komu zrobimy krzywdę? Sobie! Drużynie narodowej! Nie karzmy sami siebie - komentuje dla o2.pl Jan Tomaszewski.

Kompromitacja kadry, kibice mają dość. "Nie karzmy sami siebie"
Czy Cezary Kulesza musi obawiać się bojkotu kadry? Obserwatorzy są zgodni, że nie (Facebook, Getty Images)

Polska zagra z Wyspami Owczymi 7 września na Stadionie Narodowym w Warszawie. Niektóre grupy kibicowskie starają się zniechęcić do zakupu wejściówek, promując akcję #pustynarodowy. Wszystko przez ostatnie wyniki zawodników i gęstą atmosferę wokół prezesa Cezarego Kuleszy.

Przypomnijmy: Wirtualna Polska ujawniła, że na pokładzie samolotu z kadrowiczami, lecącego do Kiszyniowa przebywał Mirosław Stasiak. To przedsiębiorca, który był zamieszany w największą aferę korupcyjną w historii polskiej piłki. Do dziś jest zawieszony... przez PZPN.

Jan Tomaszewski uważa, że bojkot to złe posunięcie. - Komu zrobimy krzywdę? Sobie! Drużynie narodowej! Dopóki piłka w grze wszystko jest możliwe. Nasza kadra skompromitowała nas w meczu z Mołdawią, ale nie karzmy sami siebie! Jeżeli piłkarze nie wejdą do mistrzostw Europy, to stwierdzą, że zabrakło wsparcia fanów - mówi w rozmowie z o2.pl Tomaszewski.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Marika o powrocie na scenę po 5 latach przerwy. "Zastanawiałam się, czy po urodzeniu dzieci świat jeszcze mnie przyjmie"

Tomaszewski o prezesie PZPN. "Chciałbym, aby się wytłumaczył"

Tomaszewski zabrał też głos na temat prezesa PZPN Cezarego Kuleszy. - Kibice nie zwolnią go ze stanowiska. Może to zrobić on sam albo minister sportu. Bojkot pod tym względem nie ma sensu. Chciałbym natomiast, aby prezes wytłumaczył się ze wszystkich wpadek, oddzielił przeszłość grubą kreską i zaczął rozmawiać z mediami. Niedomówienia nie służą związkowi i kadrze - stwierdził.

Jeżeli prezes nie chce wyjaśnić wszystkich wątpliwości, odejścia Sousy, afery premiowej czy kwestii Stasiaka, niech poda się do dymisji - dodał.

Były sekretarz PZPN Zdzisław Kręcina widzi z kolei analogię do bojkotu kadry sprzed lat. W 2009 roku kibice zorganizowali akcję Pusty Stadion. Ostatni mecz eliminacji do mistrzostw świata w 2010 roku oglądało na Stadionie Śląskim zaledwie... 2 tysiące osób.

Moim zdaniem do bojkotu nawołuje ta sama grupa, co wtedy. Dzisiaj bojkot nie ma szans na powodzenie. Wtedy również problemem kadry były wyniki, fatalna pogoda i tzw. "mecz o nic". My już przed meczem wiedzieliśmy, że zainteresowanie spotkaniem spadło do zera. Nikt z PZPN nie był tym zaskoczony. Teraz nadal mamy szansę na awans i są one dość duże. Uważam, że będzie komplet - mówi o2.pl Zdzisław Kręcina.

Co były sekretarz związku sądzi o wysokich cenach biletów na mecz oraz ostatnich problemach z wizerunkiem PZPN? - Rozumiem kibiców. Każdy dziś liczy najmniejszą złotówkę. Mimo to, ceny nie będą żadną przeszkodą dla fanów. Pamiętajmy, że PZPN nie ma subwencji z budżetu państwa. Musi utrzymać się sam. To kosztuje. Jeżeli chodzi o afery, to powiem tak. Kucharz przykrywa błędy sosem, lekarz ziemią, a PZPN wynikami pierwszej reprezentacji. Gdybyśmy wygrali z Mołdawią, to nikt by nie mówił o problemach w związku - uważa.

Z kolei zdaniem Mateusza Rokuszewskiego z Canal + Sport związkowi przydałoby się otrzeźwienie. Dziennikarz zgadza się jednak ze Zdzisławem Kręciną, że do żadnego bojkotu nie dojdzie.

Taki bojkot mógłby być sygnałem od kibiców. Może wtedy PZPN zrozumiałby, że nie jest bezkarny. Mam bowiem wrażenie, że to poczucie bezkarności ciąży w PZPN. Związek wychodzi z założenia, że sam stanowi o sobie i może sobie pozwolić na wszystko, bez konsekwencji. Teraz wotum nieufności wyraziła już opinia publiczna, sponsorzy, a do tego dochodzą fani. To swego rodzaju hat trick - mówi w rozmowie z o2.pl Rokuszewski.

- Czy dojdzie do bojkotu? Mam wątpliwości. Wśród kibiców kadry jest bardzo dużo ludzi, którzy nie śledzą tego co się dzieje w polskiej piłce na co dzień. Ci ludzie idą na mecz, aby skonsumować fajne wydarzenie sportowe. Dla nich pójście na reprezentację to wyjście np. na koncert Beyonce. Dobra zabawa, fajnie spędzony czas. To jest oczywiście ok. Nie oceniam tego. Ci kibice chcą zobaczyć na żywo np. Roberta Lewandowskiego i to jest super. Z ich strony nie spodziewam się jednak mobilizacji i tego, że stadion będzie pusty – uważa dziennikarz Canal + Sport.

Rzecznik PZPN dla o2.pl: "To nic nadzwyczajnego"

Do akcji odniósł się w rozmowie z nami rzecznik PZPN i reprezentacji Polski Jakub Kwiatkowski. Przedstawia on twarde dane dotyczące sprzedaży biletów. Te są korzystne dla związku.

Na dziś (21.07) sprzedaliśmy 10 700 biletów. Przypomnę, że otwarta sprzedaż jeszcze nie ruszyła, a na razie bilety kupują wyłącznie użytkownicy aplikacji InPost. Do meczu został natomiast jeszcze ponad miesiąc. Jeżeli chodzi o bojkot, to w Internecie jest wiele różnych akcji. Każdy kibic ma prawo manifestować swoje niezadowolenie. To nic nadzwyczajnego - mówi nam rzecznik PZPN.

Za akcją stoją najprawdopodobniej zorganizowane grupy kibiców tzw. ultrasów. Warto podkreślić, że ci od lat nie chodzą na mecze kadry na Stadionie Narodowym.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić