Pierwsza rocznica niedoszłej solówki między Najmanem i Stanowskim
Konflikt Marcina Najmana z dziennikarzem Krzysztofem Stanowskim trzymał w napięciu w 2020 roku. 21 grudnia miało dojść do kulminacji.
To był chłodny poniedziałek. W samo południe, pod stadionem Rakowa Częstochowa, miało dojść do bojki, która na początek kalendarzowej zimy, rozgrzeje Polskę. Gospodarzem był zawodnik sportów walki Marcin Najman, a gościem dziennikarz sportowy Krzysztof Stanowski. Jak mówił Najman, "prawdziwi rewolwerowcy nigdy się nie spóźniają". A jednak, rewolwerowiec z Warszawy nie tylko się spóźnił, ale w ogóle nie przyjechał na umówione spotkanie.
Konflikt obu panów trwał od kilku miesięcy. To Stanowski w portalu społecznościowym Twitter wyzwał Najmana na "solówkę" 21 grudnia. Sportowiec zgodził się na przedstawione warunki, nie szukał wymówek.
Czym właściwie jest wolność słowa? Czy potrzebne nam są regulacje?
Marcin Najman przyjechał pod stadion Rakowa w słynnej już niebieskiej kurtce, wyposażony w torbę sportową. Jak mówił, zapakował do niej rękawice bokserskie dla Stanowskiego. Nie przydały się. Najman krzyczał, pytał gapiów o niedoszłego przeciwnika, ale to wszystko na nic.
- Panowie i panie, sprawa jest taka, że Krzysiu "Plastuś" Stanowski umówił się ze mną na sparing i po raz kolejny okazało się, że kozak w necie, p**** w świecie. Zawijamy się - zakończył Najman filmik, który na jego kanale obejrzało 1,5 miliona internautów. W rocznicę kultowego wydarzenia warto go sobie przypomnieć.