Na karcie pokładowej odkrył niepokojące oznaczenie. Opowiada, co stało się później
Stewart Jackson leciał z Londynu do Nowego Jorku, żeby odwiedzić swoją dziewczynę. Dzień przed podróżą chciał się odprawić online, ale przy każdej próbie na stronie przewoźnika pojawiał się błąd. Mężczyzna poddał się więc i postanowił odprawić na lotnisku, gdzie czekała go niespodziewana informacja.
Stewart Jackson przybył o czasie na londyńskie lotnisko. Odprawa jednak nie przebiegła standardowo także i w tym przypadku.
Niespodzianka podczas odprawy
Pracownica lotniska wpisała do systemu numer paszportu pasażera i wyrwało jej się "Ach". Jackson przyznał, że w tym momencie był już pewny, że jest jakiś problem z jego biletem i nigdzie nie poleci.
Zobaczyła panikę w moich oczach i wyjaśniła, że przyczyną błędu podczas odprawy był fakt, że zostałem wyznaczony do dodatkowej kontroli - opowiada Brytyjczyk. - Zapewniła mnie, że nie ma się o co martwić i jest to czysto przypadkowe. Kontrola miała odbywać się jeszcze przed wejściem na pokład, a nie w Nowym Jorku, jak początkowo się obawiałem - dodaje.
Tajemniczy znak na karcie pokładowej
Na karcie pokładowej Jacksona widniał znak SSSS, który oznacza Secondary Security Screening Selection. Ta dodatkowa kontrola odbywa się na lotach z i do USA.
Podczas tej procedury pracownicy lotniska ponownie przeszukują pasażera i bagaż, który jest otwierany i szczegółowo sprawdzany.
Na szczęście dodatkowa kontrola bezpieczeństwa nie spowodowała, że Stewart musiał stać w kolejce dłużej niż inni pasażerowie.
- Podszedłem do bramki, kiedy wezwano moją grupę. Zobaczyli moją kartę pokładową i skierowano mnie do specjalnego obszaru, gdzie ktoś inny był również przeszukiwany - opowiada Brytyjczyk. - Przeszukano mój bagaż, poproszono o zdjęcie butów. Wszystko działo się przed faktycznym wejściem na pokład wszystkich pasażerów, więc nie musiałem się stresować - dodaje.
Źródło: The Sun