Ten ruch Volkswagena nie spodoba się kierowcom

5

Jeśli jest coś, co jednoczy wielu kierowców, to jest to złość na filtry cząsteczek stałych. Już niedługo znajdziemy je nie tylko w dieslach, ale i silnikach benzynowych.

Ten ruch Volkswagena nie spodoba się kierowcom
(Materiały prasowe)

Ich wprowadzenie zapowiedział właśnie Volkswagen. Pojawią się już w przyszłym roku w Tiguanie 1.4 TSI i Audi A5 2.0 TFSI. Za jakiś czas filtry GPF (Gasoline Particulate Filter) będą montowane także w innych autach. Volkswagen przewiduje, że do 2022 roku sprzedaż ich aut z tą nowinką osiągnie 7 mln egzemplarzy.

*To już kolejny niemiecki producent, który decyduje się na ten krok. *Wcześniej o podobnym posunięciu poinformował Mercedes. Pierwsze filtry mają się pojawić w Mercedesie S500, który będzie mieć premierę w przyszłym roku.

Zapowiedzi producentów to zła wiadomość dla kierowców. Zapowiedziany filtr co prawda zmniejsza emisję cząsteczek stałych nawet o 90 procent, ale oznacza kłopoty dla właścicieli aut. Problemy te nie są obce jeżdżącym dieslami.

*Filtry cząsteczek stałych wymagają odpowiedniej eksploatacji. *Jeśli kierowca jeździ cały czas tylko na krótkich odcinkach (typowe dla aut z silnikami benzynowymi), element nie może prawidłowo funkcjonować i wreszcie się zapycha. Ratunkiem jest wyjazd w trasę (chodzi o osiągnięcie odpowiedniej temperatury pracy) i umożliwienie wypalenia się zawartości filtra. W skrajnych przypadkach trzeba go wymieniać, co wiąże się z bardzo poważnymi wydatkami.

Montaż filtra cząsteczek stałych w dieslach wymusiły nowe normy Euro dotyczących emisji spalin. Silniki zasilane olejem napędowym, bez tego kłopotliwego filtra, łapią się jedynie na Euro 3, które obowiązywało do 2006 roku. Aktualna norma to Euro 6. Weszła w życie w 2014 roku. Na razie nie wiadomo kiedy i czy pojawi się Euro 7.

Autor: Krzysztof Narewski

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić