Natalia Bogucka| 
aktualizacja 

Warszawa. Ofiara losu, a nie włamywacz. Ściągnęli go prosto do radiowozu

25

32-letni włamywacz może mówić o prawdziwym pechu. Mężczyzna, chcąc okraść zakład kosmetyczny, uszkodził laptopa i drukarkę oraz uruchomił alarm antywłamaniowy. Co więcej, podczas ucieczki utknął na drzewie, z którego zdjęli go policjanci.

Warszawa. Ofiara losu, a nie włamywacz. Ściągnęli go prosto do radiowozu
(Policja)

Łukasz S. włamał się do jednego z zakładów kosmetycznych na warszawskim Mokotowie. By dostać się do położonego na pierwszym piętrze lokalu, wspiął się po rynnie i wybił szybę w oknie. Uszkodził przy tym laptopa i drukarkę warte 18 tys. zł oraz uruchomił alarm antywłamaniowy.

Jego łupem padła tylko saszetka z trzema próbkami kosmetyków o wartości najwyżej 100 zł. Spłoszony alarmem zaczął uciekać i otworzył inne okno, z którego przeskoczył na rosnące obok drzewo. Było na tyle wysokie, że nie potrafił z niego zejść.

W tym samym czasie na miejscu pojawiła się ochrona oraz policja. Funkcjonariusze sprowadzili 32-latka na ziemię. Zabezpieczyli skradzione przedmioty i przewieźli mężczyznę do aresztu. Okazało się, że w organizmie ma ponad 1 promil alkoholu.

Następnego dnia Łukasz S. usłyszał zarzuty kradzieży z włamaniem i uszkodzenia mienia. Grozi mu za to 10 lat więzienia. Mężczyzna tłumaczył, że wszedł do budynku, bo chciał się tam przespać.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także: Zobacz także: Dzwonią i namawiają na pokaz garnków. Jak się bronić przed telemarketerami
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić