Aleksander Sławiński| 
aktualizacja 

Władze kurortu narciarskiego zlekceważyły niebezpieczeństwo epidemii. Rozpoczyna się śledztwo

322

W Austrii rozpoczęło się śledztwo w sprawie niezgłoszenia przypadku koronawirusa przez właścicieli baru w narciarskim kurorcie Ischgl. Alpejskie miasteczko mogło być rozsadnikiem zarażeń na całą Europę

Władze kurortu narciarskiego zlekceważyły niebezpieczeństwo epidemii. Rozpoczyna się śledztwo
(Getty Images, Jan Hetfleisch / Stringer)

Austriacka policja rozpoczęła śledztwo w sprawie zignorowania przez jeden z barów w Ischgl nakazu zgłaszania podejrzeń koronawirusa. Chodzi o jednego z pracowników, który miał wykazywać symptomy choroby już pod koniec lutego.

Bar Kitzloch, gdzie zatrudniony był zarażony, jest jednym z najpopularniejszych w całym kurorcie. Ischgl bywa nazywany "alpejską Ibizą" z powodu bogatego życia nocnego i koncertów gwiazd organizowanych na koniec sezonu narciarskiego. Rocznie odwiedza go około pół miliona osób. Mimo sygnałów, że wirus mógł pojawić się w kurorcie, imprezy były nadal organizowane.

Leżący w Tyrolu resort jest związany z setkami zarażeń w całej Europie. Chodzi o obywateli m.in. z Niemiec, Austrii, Islandii i Norwegii, którzy przed stwierdzeniem u nich koronawirusa odwiedzali właśnie Ischgl. Szczególnie duży procent infekcji przeniesionych z Austrii odnotowano w krajach skandynawskich.

Lekceważenie norm bezpieczeństwa

Władzom miasteczka, a także całego Tyrolu, zarzuca się, że z powodu lęku przed utratą pieniędzy zignorowały normy bezpieczeństwa. Choć o pierwszym zakażeniu przyniesionym z Ischgl doniesiono już 1 marca, kiedy COVID-19 zdiagnozowano u 15 mieszkańców Islandii, to regionalny rząd zdecydował o zamknięciu wszystkich kurortów dopiero 13 marca. Sam bar Kitzloch, gdzie prawdopodobnie pojawił się koronawirus, działał aż do 10 marca.

Chciwość zatriumfowała nad odpowiedzialnością za zdrowie lokalnej społeczności i gości - ocenił postępowanie Tyrolczyków dziennik Der Standard.

Werner Kurz, burmistrz Ischgl nazwał, w rozmowie z niemiecką gazetą Der Spiegel, zamknięcie miasteczka "katastrofą", usprawiedliwiając się, że wszystkie obostrzenia zostały "wprowadzone na czas". Ostatecznie jednak alpejski kurort, jak i cały region, mogą na dłuższą metę silnie stracić na lekceważeniu problemu, bo w mediach jest dziś o nich głośno głównie jako jednych źródeł epidemii.

O tym, jaki kroki zostaną podjęte wobec właścicieli baru oraz innych osób, które mogły być odpowiedzialne za zignorowanie sygnałów o pojawieniu się koronawirusa, zdecydują wyniki śledztwa.

Zobacz także: Koronawirus. Lekarze z warszawskiego szpitala planują pozew.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić