aktualizacja 

Oddał im wszystkie oszczędności, stracił dom. "Nigdy nie chcieliśmy go skrzywdzić"

56

Chciał być traktowany jak członek rodziny. Zaufał i przekazał małżeństwu 345 tys. zł ze sprzedaży mieszkania po swoich zmarłych rodzicach. Ci dali mu pokój we własnym mieszkaniu, ale zabrali rentę, a pieniądze tylko wydzielali. Po pięciu latach mężczyzna został bezdomny. Sprawą pana Lesława zajął się sąd.

Oddał im wszystkie oszczędności, stracił dom. "Nigdy nie chcieliśmy go skrzywdzić"
(East News, STANISLAW BIELSKI/REPORTER)

Sąd w uzasadnieniu wyroku mówił o pokrzywdzonym panu Lesławie tak: "nie rozumie pewnych rzeczy, nie potrafi pewnych spraw załatwiać i organizować. Nie rozumie też znaczenia wszystkich decyzji, które podejmuje w życiu, w którym kieruje się impulsami; zdaje się bezkrytycznie na inne osoby i tak było w przypadku oskarżonych małżonków".

Kto u kogo? Zamiana ról

Valentine poznała pana Lesława i jego rodziców w 2010 r. Wynajęła od nich pokój. Po pewnym czasie wyszła za mąż za Patricia P., który zamieszkał razem z nimi.

Kiedy główni najemcy mieszkania zmarli, właścicielem został ich syn Lesław. Zdaniem prokuratury małżonkowie wykorzystali stan emocjonalny pokrzywdzonego i brak samodzielności. Namówili go do sprzedania mieszkania w Warszawie i wspólnego zamieszkania w Kaliszu. Pokrzywdzony przystał na ich propozycję, a pieniądze wpłynęły na wspólne konto. Na to samo konto wpływała także co miesiąc renta pokrzywdzonego w wysokości 800 zł.

Zobacz także: Czy tarcza antyinflacyjna to dobry pomysł? „To może wywołać odwrotny efekt. Inflacja poza kontrolą”

Sielanka się skończyła

Razem mieszkali ponad 5 lat. W tym czasie – jak ustalił sąd - pokrzywdzony nie posiadał własnych pieniędzy. Z analizy wyciągów bankowych wynika, że część kwoty ze sprzedaży warszawskiego mieszkania oskarżeni rozdysponowali m.in. na spłatę swoich zobowiązań, zakup samochodu czy wycieczkę dla całej rodziny do Wenecji. Kupili też dom w Gołuchowie k. Kalisza.

Kiedy pieniądze zostały wydane w całości, pokrzywdzony zaczął pożyczać od znajomych. Twierdził, że nie starczało mu na chleb, a oskarżeni wydzielali mu na życie drobne kwoty. Pan Lesław żalił się, że jest od nich uzależniony.

Zaczęli go traktować jako gorszego domownika, okazując mu lekceważenie, a także ograniczając a nawet uniemożliwiając mu dostęp do jego pieniędzy – powiedział sędzia.

Między oskarżonymi a pokrzywdzonym coraz częściej zaczęło dochodzić do kłótni. Aż, jak powiedział sędzia, "w 2015 r. mężczyzna został wyrzucony z domu oskarżonych.

Sam potrzebuje pomocy

Przez pewien czas pan Lesław był osobą bezdomną, korzystał z noclegów w Domu Brata Alberta.

Nie wiem, gdzie teraz mieszka. W jego sprawach kontaktowała się ze mną jakaś kobieta, a potem zaopiekował się nim ktoś z chóru kościelnego – powiedział PAP adwokat pokrzywdzonego Piotr Majewski.

A jaką karę sąd orzekł wobec oskarżonych?

Tu niespodzianka, bowiem przed zakończeniem procesu oskarżeni oddali pokrzywdzonemu całą należność.

Prosimy o uniewinnienie, nigdy nie mieliśmy zamiaru go oszukać czy skrzywdzić – prosili sąd małżonkowie.

Prokurator nie miał co prawda wątpliwości o winie oskarżonych, ale podkreślił, że przy wymierzaniu kary należy wziąć pod uwagę naprawienie przez oskarżonych szkody w całości, co jest rzadkością.

Ta okoliczność jest ważka, nie może przejść niezauważona i nie mieć wpływu na wymiar kary – powiedział prokurator, żądając dla oskarżonych 2 lat więzienia w zawieszeniu na okres 4 lat.

Obrońca pokrzywdzonego powiedział, że, że zwrot gotówki był dla jego klienta sprawą najważniejszą. Zapewnił, że kwestia kary miała mniejsze znaczenie, bo "pokrzywdzony nie pała rządzą zemsty czy rewanżu".

Małżonkowie Valentine i Patriciu P. zostali skazani na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Wyrok jest nieprawomocny.

Autor: KIB
Źródło:PAP
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić