aktualizacja 

Będzie powtórka z Grupy Wagnera? Rosjanie mają problem z oddziałem

Grupa Wagnera po bezprecedensowym buncie i marszu na Moskwę została spacyfikowana, ale Rosjanie znów mają problem. Prywatna kompania wojskowa "Redut", która weszła w miejsce wagnerowców, narzeka na brak zaopatrzenia i odpowiedniego sprzętu do walki w Ukrainie. Moskwa znów ma duży problem z najemnikami.

Będzie powtórka z Grupy Wagnera? Rosjanie mają problem z oddziałem
Będzie powtórka z Grupy Wagnera? Rosjanie mają problem z oddziałem PMC "Redut" (Telegram)

Grupa Wagnera i jej szef Jewgienij Prigożyn mocno dali się we znaki Ukraińcom na polu walki, ale w kluczowym momencie zrezygnowali z walki. A potem, zgodnie z zapowiedziami oligarchy, postawili się dowódcom rosyjskiej armii i ruszyli na Moskwę. Pucz wagnerowców został stłumiony, ale Rosjanie znów mają problem z najemnikami.

Miejsce Grupy Wagnera, która została w Rosji absolutnie zmarginalizowana, weszła firma PMC "Redut". Jej organizacja i zasady działania są niemal identyczne, jak w przypadku wagnerowców. Tak samo, jak jej problemy na polu walki. Bojownicy narzekają, że zaczyna im brakować amunicji, paliwa oraz smarów do maszyn. A władze milczą.

Do buntu i walki wewnętrznej jest daleka droga. Choć Rosjanie na błędach się nie uczą.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Brawurowe manewry pilotów. Przelecieli tuż nad głowami kierowców

Nieudany marsz na Moskwę oraz bunt Jewgienija Prigożyna oznaczał - zgodnie ze słowami Władimira Putina - koniec Grupy Wagnera. Jej przywódcy zginęli w katastrofie lotniczej w sierpniu, a oddział nadal walczy, ale jest dziś na absolutnym marginesie w rosyjskiej armii. W miejsce wagnerowców wszedł inny prywatny oddział najemników.

A konkretnie prywatna firma wojskowa "Redut", która powstała z inicjatywy zastępcy szefa GRU generała Władimira Aleksiejewa. Tego samego, który negocjował z wagnerowcami i ich dowództwem zaniechanie działań na terenie Rosji, a ich marsz na stolicę nazwał buntem. "To jest wojskowy zamach stanu" - grzmiał uznany oficer latem.

Teraz sam ma problem, z którym musiał się bardzo długo mierzyć Jewgienij Prigożyn.

PMC "Redut" doświadcza dokładnie tych samych problemów, które wiosną miała Grupa Wagnera i na które przed nieudanym zamachem stanu skarżył się Jewgienij Prigożyn. Najemnicy nie dostają wystarczającej ilości amunicji, skarżą się na brak paliwa oraz smarów do swoich pojazdów wojskowych. A bez nich nie są w stanie walczyć.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Prigożyn przez kilka miesięcy atakował szefów ministerstwa obrony, żądając dostaw amunicji oraz paliwa. Pokazywał zwłoki swoich żołnierzy i wyzywał gen. Siergieja Szojgu.

Czy teraz Rosji grozi powtórka z rozrywki i bunt kolejnego najemniczego oddziału? "Redutem" dowodzi major Konstantin Mirzajants, niegdyś zastępca dowódcy 45. Brygady Specnazu w Kubince, gdzie znajduje się główna baza najemników - informuje Polski Instytut Spraw Międzynarodowych. Ale patronem jest gen. Władimir Aleksiejew.

A ten jest wierny władzom w Moskwie i raczej nie pozwoli na bunt w swoich szeregach.

Choć w przypadku Jewgienija Prigożyna jeszcze rok temu uważano podobnie. Oligarcha uchodził za zausznika Władimira Putina, którego prezydent słucha chętniej, niż swoich generałów. A w szeregach PMC "Redut" nie brakuje byłych wagnerowców, z doświadczeniem z pola walki w Afryce, na Bliskim Wschodzie oraz w Ukrainie.

Co ciekawe, to najemnicy Redutu pełnili kluczową rolę w początkowej fazie rosyjskiej inwazji na Ukrainę w lutym 2022 roku, walcząc w rejonie Kijowa i Charkowa. Ich zadaniem specjalnym była likwidacja prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Dziś to największa prywatna kompania walcząca w Ukrainie, kolejna finansowana przez władze.

Autor: KGŁ
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić