Jan Manicki
Jan Manicki| 

Chiński opozycjonista ostrzega Zachód. "Spóźnili się o kilkadziesiąt lat"

29

Czołowy chiński opozycjonista Ai Weiwei twierdzi, że wpływ Chin na światową politykę i gospodarkę staje się w ostatnim czasie tak znaczący, że nie można już tego procesu zatrzymać. Mężczyzna zauważa także, że Zachód powinien martwić się o to kilkadziesiąt lat temu. Teraz bowiem to Państwo Środka może dyktować swoje warunki innym światowym mocarstwom.

Chiński opozycjonista ostrzega Zachód. "Spóźnili się o kilkadziesiąt lat"
Chiński opozycjonista ostrzega Zachód przed rosnącym wpływem Chin (Twitter)

Chiński dysydent, artysta i filmowiec Ai Weiwei zauważył, że Chiny poszerzają swoje wpływy na arenie międzynarodowej. Według mężczyzny są one w tej chwili tak wielkie, że nie sposób ich zatrzymać. Chiny mogą dyktować innym krajom swoje warunki i nikt nie może nic z tym zrobić.

Zachód powinien zacząć martwić się o Chiny kilkadziesiąt lat temu. Teraz jest już trochę za późno, ponieważ wiele państw opiera swoją gospodarkę na chińskiej produkcji. Dlatego Chiny mogą być tak bardzo aroganckie – powiedział Ai Weiwei.

Ai Weiwei zaprojektował na igrzyska olimpijskie słynny Stadion Narodowy w Pekinie znany jako Ptasie Gniazdo. Opozycjonista nigdy nie hamował się jednak w swoich wypowiedziach na temat Chin. Po wystąpieniu przeciwko chińskiemu rządowi w 2015 roku musiał uciec z kraju.

To państwo policyjne – opisał Chiny cytowany przez BBC opozycjonista.

Opozycjonista początkowo zamieszkał w Berlinie. W zeszłym roku osiadł jednak na stałe w Cambridge. Ai Weiwei podkreśla, że ​​Chiny wykorzystują dziś swoją ogromną potęgę gospodarczą, aby wpływać na politykę innych krajów.

Chiński opozycjonista ostrzega Zachód. Potęga Państwa Środka

Z pewnością prawdą jest, że w ostatnich latach Chiny nie kryją już swoich ambicji. Jeszcze dekadę temu oficjalne rządowe hasło kraju brzmiało „ukryj swoje możliwości i czekaj na swój czas”. Chińscy urzędnicy podkreślali wtedy, że Chiny są krajem rozwijającym się i mogą wiele nauczyć się od Zachodu.

W 2012 roku do władzy doszedł Xi Jinping. Początkowo został sekretarzem generalnym Komunistycznej Partii Chin, by rok później zostać prezydentem kraju. Pod jego rządami chińska skromność zanikła, pojawiło się za to hasło o „upartym dążeniu do celu”.

W pewnym sensie Chiny nadal są krajem rozwijającym się. 250 milionów obywateli żyje tam poniżej granicy ubóstwa. Jednak jest to już druga co do wielkości gospodarka świata, znajdująca się na jak najlepszej drodze, aby wyprzedzić Stany Zjednoczone w ciągu następnej dekady.

Rośnie znaczenie Chin na arenie międzynarodowej

Rosnące znaczenie Chin na arenie międzynarodowej jest widoczne szczególnie wyraźnie w ostatnim czasie, kiedy słabnie światowy autorytet Stanów Zjednoczonych. Chiny zaangażowane są w politykę na całym świecie, od Grenlandii i Karaibów po Peru i Argentynę, od Republiki Południowej Afryki i Zimbabwe po Pakistan i Mongolię. Przewodniczący komisji spraw zagranicznych brytyjskiego parlamentu Tom Tugendhat oskarżył niedawno Chiny o wywieranie presji na Barbados, by kraj usunął królową Elżbietę II z funkcji głowy państwa.

Kiedy Dalajlama odwiedził gabinet brytyjskiego premiera przy Downing Street, stosunki angielsko-chińskie zostały zamrożone. Kiedy przewodniczący czeskiego parlamentu odwiedził Tajwan, urzędnicy Państwa Środka ostrzegli, że „chiński rząd nie będzie siedział bezczynnie w obliczu otwartej prowokacji ze strony czeskiego marszałka senatu oraz stojących za nim sił antychińskich i będzie musiał odpowiedzieć na to posunięcie”.

Wpływowy redaktor naczelny chińskiej gazety Global Times Hu Xijin odrzuca jednak wszelkie sugestie, że Chiny są międzynarodowym tyranem. Podkreśla przy tym, że Państwo Środka nie wywiera presji na inne kraje, żeby robiły coś wbrew swojej woli. Dodaje, że Chiny nie nakładają sankcji gospodarczych.

To Stany Zjednoczone stosują sankcje, zwłaszcza gospodarcze, żeby wywierać presję konkretnych krajach. Czy kiedykolwiek Chiny nałożyły sankcje na cały kraj? Wyrażamy nasze niezadowolenie tylko w konkretnych sprawach oraz reagujemy, kiedy nasz kraj zostanie otwarcie obrażony – powiedział Xijin, cytowany przez BBC.

Chiny toczą jednak obecnie otwarte spory z całym szeregiem krajów: Tajwanem, Australią, Japonią, Kanadą, Indiami, Wielką Brytanią oraz rzecz jasna USA. Język stosowany przez gazetę Global Times brzmi czasami jak najgorsza retoryka z czasów Mao Zedonga. Redaktor naczelny Xijin napisał niedawno artykuł opisujący Australię jako „gumę do żucia pod butem Chin”.

Redaktor został zapytany o ten przykład przez redaktora BBC. W odpowiedzi stwierdził, że australijski rząd wielokrotnie atakował i denerwował Chiny. Xijin dodał, że w artykule opisał jedynie swoje uczucia.

Wydaje mi się, że Australijczycy są jak guma przyklejona do podeszwy mojego buta. Nie mogę się tego pozbyć. To nie jest miłe uczucie – powiedział.

Hongkong punktem zapalnym. Chiny nie chcą stracić nad nim kontroli

Hu Xijin jest w dobrych relacjach z prezydentem Jinpingiem. Ma w związku z tym poparcie chińskiego rządu. Wypowiedział się dla BBC również na temat Hongkongu.

Chiński rząd nie sprzeciwia się demokracji w Hongkongu. Obywatele mają prawo pokojowo demonstrować – powiedział.

Redaktor naczelny Global Times podkreślił jednocześnie, że kiedy demonstranci zaczynają bić się z policją, ta powinna ich spacyfikować. Dodał, że protestujący nie mogą zagrażać życiu policjantów.

Jeśli demonstranci zagrażają życiu funkcjonariuszy, strzelają ostrymi pociskami i rzucają w policję koktajlami Mołotowa, to funkcjonariusze powinni otworzyć do nich ogień – stwierdził Hu Xijin.

Ukryta nerwowość Chin. Władza nie wie, jakie ma poparcie w społeczeństwie

Większość zagranicznych obserwatorów uważa, że ​​agresywne zachowanie Chin w rzeczywistości zdradza ukrytą nerwowość. Partia komunistyczna w Chinach nie została wybrana przez obywateli, więc nie ma możliwości dowiedzenia się, ile osób autentycznie ją popiera. Nie można mieć także pewności, że przetrwa poważny kryzys gospodarczy.

Prezydent Xi Jinping i jego współpracownicy starają uczyć się na błędach innych. Doskonale pamiętają upadek Związku Radzieckiego. Chiński rząd zdaje sobie sprawę, że upadek radzieckiego imperium nastąpił na skutek braku poparcia ze strony zwykłych obywateli.

Redaktor Hu Xijin protestuje przeciwko nazywaniu stosunków chińsko-amerykańskich nową zimną wojną. Twierdzi, że spór Chin z USA jest mocno powiązany z wyborami prezydenckimi w Stanach. Xijin mówi, że Donald Trump atakuje Państwo Środka, licząc na zwycięstwo w swoim kraju.

Po wyborach w USA nasze stosunki ulegną prawdopodobnie poprawie, ale to oczywiście zależy od tego, kto wygra – ocenił Xijin.

Chiny są zbyt wielkim mocarstwem gospodarczym, aby Stany Zjednoczone i ich sojusznicy mogli pozostawać z nimi w stanie permanentnej wojny handlowej. To jednak tylko podkreśla ostrzeżenie chińskiego opozycjonisty Ai Weiweia. Jest już za późno, aby Zachód mógł bronić się przed rosnącymi wpływami Chin na arenie międzynarodowej?

Obejrzyj także: Chiński atak na wyspę Guam. Symulacja uderzenia nuklearnego

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić