Dramatyczne sceny na ulicy. Auto stanęło, wyskoczyli ludzie i rozległy się krzyki
Do dramatycznych scen doszło 10 czerwca w Głogowie (woj. dolnośląskie). 30-latek, którego rodzina wiozła przed południem do szpitala, nagle stracił przytomność. Auto zostało zatrzymane na środku ulicy, a bliscy zaczęli wzywać pomocy. Rozpoczęła się dramatyczna walka o życie mężczyzny.
30-letni mieszkaniec Głogowa poczuł się na tyle źle, że rodzina postanowiła niezwłocznie przewieźć go samochodem do szpitala. Podczas jazdy mężczyzna nagle stracił przytomność.
Bliscy natychmiast zatrzymali pojazd i zaczęli nawoływać o pomoc. Rozpoczęła się walka z czasem o życie 30-latka.
Na miejscu rozgrywającej się tragedii pojawili się dwaj młodzi głogowianie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Protest ratowników medycznych. Brakuje karetek, szokujące nagrania
Przeczytaj także: W markecie chwyciła za telefon. 120 zł za kg kurek
Bohaterska akcja ratunkowa w Głogowie
Jak się okazuje, 19-letni Michał i 18-letni Norbert przy ulicy Obrońców Pokoju przed południem znaleźli się przypadkiem. Jeden z nich właśnie tamtędy przechodził, a drugi jechał rowerem.
Nastolatkowie bez chwili zawahania zatrzymali się i rozpoczęli reanimację poszkodowanego mężczyzny na środku ulicy.
Wszystko to stało się automatycznie. To było straszne przeżycie, robiliśmy co tylko w naszej mocy - relacjonowali później portalowi "myglogow.pl".
Nastolatkowie prowadzili reanimację krążeniowo-oddechową aż do przyjazdu karetki pogotowia.
Do pomocy włączyła się też właścicielka pobliskiego sklepu, która udostępniła Michałowi i Norbertowi apteczkę pierwszej pomocy.
Policja na czas trwania reanimacji zablokowała jeden pas jezdni, aby zapewnić bezpieczeństwo akcji.
Poszkodowany mężczyzna został przewieziony na sygnale do szpitala. - Trwa walka o życie - przekazała portalowi "myglogow.pl" Ewa Todorov, rzeczniczka Głogowskiego Szpitala Powiatowego.
Przeczytaj też: Szokujące sceny w Warszawie. 26-latek z Rwandy zdemolował auto