Dzieci bawiły się za głośno w mieszkaniu. Sąd wydał wyrok
W Golubiu-Dobrzyniu (woj. kujawsko-pomorskie) sąd skazał matkę za hałas wywołany przez bawiące się dzieci. Wyrok wywołał kontrowersje. Całą sprawę nagłośnił program Interwencja.
Dorota Bruździńska mieszka z mężem Andrzejem i dwójką synów. Dosyć nieoczekiwanie jej dzieci zaczęły przeszkadzać innym sąsiadom.
Do tej pory żyliśmy z sąsiadami w zgodzie, pomagamy sobie. Dzieci biegają, bawią się klockami, samochodzikami - to normalna rzecz, którą robią dzieci. Nikomu na złość nie robimy - mówi pani Dorota w programie Interwencja na Polsat News.
Problemy zaczęły się, gdy wprowadzili się nowi sąsiedzi. Pierwsza skarga wysłana do spółdzielni dotyczyła tego, że dzieci hałasują, zakłócają porządek, że oni nie mogą oglądać telewizji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tłit - Krzysztof Kwiatkowski
Wystosowaliśmy więc pismo, że obowiązuje cisza nocna - informuje Wojciech Szymczak ze Spółdzielni Mieszkaniowej w Golubiu-Dobrzyniu.
Rodzina starała się ograniczyć hałas. Rozłożyli w mieszkaniu dywany, dzieci biegają w skarpetkach antypoślizgowych, żeby nic nie pukało.
Staramy się, żeby było ciszej, ale to są codzienne czynności: spadnie łyżka w kuchni lub bije się schabowe. Chodzi też o hałas inhalatora mojego syna, bo jest astmatykiem - tłumaczy pani Dorota.
Mimo starań konflikt narastał. W pewnym momencie dzielnicowy zadzwonił, że rodzice muszą się stawić na komendzie, bo państwo z dołu zakładają im sprawę.
Policjant stwierdził, że odpowiadamy za dzieci. Żona podała swój dowód i wszystko poszło na nią - opowiada pan Andrzej.
Dzieci bawiły się za głośno w mieszkaniu. Sąd skazał matkę
Sąd wymierzył pani Dorocie karę miesiąca ograniczenia wolności z obowiązkiem prac społecznych. - Myślałam, że za zwykłe zabawy dzieci nie karze się rodziców - przyznaje matka. - Starszy syn budził się w nocy z płaczem, że mamę zabiorą do więzienia - dodaje pan Andrzej.
Podczas rozprawy sąsiad tłumaczył: - Przychodzę z pracy i słyszę dudnienie biegających dzieci, nawet nie można spokojnie posiedzieć i porozmawiać z żoną. Ja chcę, żeby dzieci zachowywały się ciszej.
Inni sąsiedzi nie zgadzają się z zarzutami. - To naprawdę spokojna, porządna rodzina i te dzieciaczki też są grzeczne, miłe, nic nie można im zarzucić - zapewnia sąsiadka.
Wojciech Szymczak ze spółdzielni dodaje: - Ja też mieszkam w bloku. Wiem, kiedy sąsiadka korzysta z toalety, kiedy się kąpie, kiedy się kłócą. To są bloki z płyty, one są połączone spawem tylko.
Sąsiad może nam uprzykrzać życie, bo widać, że będzie to robił. Chce, żebyśmy się stąd wyprowadzili, ale my na pewno się nie wyprowadzimy - deklaruje pan Andrzej.
Według prawa, w Polsce obowiązuje zasada, że każdy właściciel mieszkania ma prawo do spokojnego korzystania ze swojej nieruchomości.
Zgodnie z artykułem 144 Kodeksu cywilnego, właściciel nieruchomości powinien powstrzymać się od działań, które zakłócają korzystanie z sąsiednich nieruchomości ponad przeciętną miarę wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia terenu.