Kidawa-Błońska przyłapana w Warszawie. Poszła na sushi, a kierowca czekał

416

Małgorzata Kidawa-Błońska została przyłapana w Warszawie na spotkaniu z koleżanką. Marszałek Senatu z Koalicji Obywatelskiej ruszyła w czwartek do restauracji na sushi, a przed lokalem czekał na nią służbowy samochód z kierowcą - informuje "Fakt". Fotoreporterzy dostrzegli, że bmw zaparkowało na ulicy.

Kidawa-Błońska przyłapana w Warszawie. Poszła na sushi, a kierowca czekał
Małgorzata Kidawa-Błońska przyłapana w Warszawie. Jadła sushi, samochód stał na drodze (GETTY, SOPA Images)

Marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska zaliczyła wpadkę w czwartek w Warszawie. Udało się jej wyrwać z pracy, by spotkać się z koleżanką na mieście i zjeść coś dobrego. Trafiła więc do restauracji serwującej sushi przy ulicy Żurawiej, "gdzie nie brakuje modnych kawiarni i restauracji" - donosi dziennik "Fakt".

Sęk w tym, że jej wypad na miasto zakończył się wpadką. Rządowa limuzyna polityczki i jednej z liderek Koalicji Obywatelskiej zaparkowana została na ulicy, a nie na miejscach przeznaczonych dla pojazdów. Powód? Wszystkie były zajęte. Ale to nie przeszkodziło kierowcy, który zostawił auto na ulicy i tak czekał na powrót swojej szefowej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Głos z PiS przed przesłuchaniem. "Nie powinny być zadane Kaczyńskiemu"

Taka postawa nie jest godna pochwały, ale politycy - niezależnie od opcji i strony polskiej sceny - korzystają nagminnie ze swojej pozycji i czasem lekceważą przepisy prawa, które obowiązują nas wszystkich. Dlaczego samochód marszałek Senatu parkował na ulicy? Tego nie wiemy, ale jak każdy obywatel, winna zapłacić mandat za swój błąd.

Albo błąd kierowcy, który czekał na polityczkę KO na ulicy Żurawiej i nie zdecydował się odjechać dalej, by bezpiecznie i zgodnie z przepisami zaparkować służbowe bmw.

Podczas gdy polityczka raczyła się delikatesami, jej kierowca czekał na nią pod restauracją. Sęk w tym, że zabrakło dla niego miejsca parkingowego i w efekcie auto stało na ulicy! - czytamy w dzienniku "Fakt".
Trwa ładowanie wpisu:twitter

Małgorzata Kidawa-Błońska wybrała się na sushi do jednego z lokali, który "serwuje dania premium", do tego "w wykonaniu najbardziej doświadczonych mistrzów" - jak chwali się lokal na swojej stronie. Wypad zapewne się udał, ale przy okazji marszałek Senatu i jej samochód wpadli w oko reporterom "Faktu", którzy opisali sprawę.

Poza nieprawidłowym parkowaniem, zwrócili też uwagę na strój polityczki. A przede wszystkim na jej czarne futro, którym mocno się opatuliła, bo pogoda wcale nie była tak wiosenna, jak mogło wskazywać świecące słońce. Po chwili przerwy i lunchu Kidawa-Błońska wróciła do obowiązków w Senacie i wtedy jej auto zniknęło z ul. Żurawiej.

Autor: KGŁ
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.
Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się tutaj.

Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić