Koczują w krzakach w Warszawie. "Jesteśmy bezradni"
Bezdomni rozbili w środku Warszawy koczowisko. Kilka namiotów codziennie rzuca się w oczy rowerzystom i spacerowiczom. - To ich wolny wybór. Jesteśmy bezradni, nie chcą opuszczać tego miejsca - mówi o2.pl ojciec Tadeusz Suślik, proboszcz parafii na mokotowskich Siekierkach, która sąsiaduje z dzikim obozowiskiem.
Siekierki to osiedle należące do warszawskiego Mokotowa. Kiedyś był to obszar słynący z rolnictwa, ciszy i spokoju. Obecnie pojawia się coraz więcej nowoczesnego budownictwa, a co za tym idzie - mieszkańców. To również nowa Trasa Siekierkowska i Parafia Rzymskokatolicka Najświętszej Maryi Panny Królowej Wyznawców przy Sanktuarium Matki Bożej Nauczycielki Młodzieży.
Właśnie między trasą a sanktuarium koczowisko rozbiły osoby bezdomne. Żyją w namiotach, które rozłożono w zaroślach. Wokół są ścieżki rowerowe i chodniki, mnóstwo osób codziennie chodzi tam na spacery lub z domu do pracy.
To jest straszny widok. Serce się kraje - mówi o2.pl Maria, spotkana przez nas w pobliżu koczowiska. - Nie widziałem, by robili jakieś burdy - mówi nam inny rowerzysta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Roksana Węgiel zaprosiła znanych aktorów na pan teledysku "Bez słów"
We wspomnianych zaroślach są co najmniej trzy namioty, w których żyje pięć osób. Bezdomni stronią od kontaktu, nie chcą rozmawiać, również z nami, o swoim losie. Utrzymują się z prac dorywczych i zbiórki odpadów.
Nieco więcej o nich mówi z kolei ojciec Tadeusz Suślik - proboszcz parafii i kustosz siekierkowskiego sanktuarium.
To ich wolny wybór. Straż miejska i służby wiedzą o nich. Chciano ich zabrać, ale odmówili. My jesteśmy bezradni. Czasem do nas przychodzą, a to komórkę naładować czy ogrzać się. Czasem wykupuję receptę przebywającemu tam panu, bo jest tam osoba schorowana - mówi o2.pl o. Suślik.
Bezdomni nie chcą korzystać z noclegowni. Korzystają za to z usług Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej, który mieści się na Siekierkach. Jak ustaliliśmy, mają tam zapewnione posiłki, dostają gorące potrawy i suchy prowiant. - O nich każdy wie. Do nas przychodzą od dawna, ale nie chcą nic robić ze swoim losem - mówi o2.pl koordynator placówki.
Słowa księdza i koordynatorki potwierdza Tomasz Keller, rzecznik prasowy Urzędu Dzielnicy Mokotów. - Kluczowa nie jest chęć pomocy, a gotowość jej otrzymania. Osoby nie korzystają z pomocy finansowej tutejszego OPS i innych form pomocy. Nie chcą być objęci, co podkreślają z całą mocą. Korzystają jednak z pomocy żywnościowej - dodaje rzecznik.
Mimo braku chęci otrzymania pomocy, straż miejska zapewnia, że bezdomni są odwiedzani cyklicznie przez patrol medyczny, wykwalifikowanych ratowników i streetworkerów. Referat prasowy podaje nam, że kontrolowane osoby bezdomne najczęściej potrzebują opatrzenia ran, zmierzenia ciśnienia czy poziomu cukru we krwi.
Czytaj więcej: Zobaczyła ich w lesie, chwyciła za telefon. Jest oburzona
Mateusz Kaluga, dziennikarz o2.pl