Aleksander Sławiński| 

Korea Północna grozi powrotem wojny. "Niech liczą się z najsurowszą karą"

5

Korea Północna grozi Południu zerwaniem kontaktów dyplomatycznych oraz zapowiada "najsurowszą karę". Powodem ma być wspieranie przez Seul "prowokatorów", zwykle uciekinierów z kraju, którzy dostarczają na Północ ulotki i informacje sprzeczne z oficjalną linią północnokoreańskiej władzy.

Korea Północna zapowiada zerwanie porozumień militarnych z południowymi sąsiadami.
Korea Północna zapowiada zerwanie porozumień militarnych z południowymi sąsiadami. (KCNA)

Jak czytamy w depeszach agencji KCNA, od kilku dni pojawiających się w internecie, Korea Północna rozważa zerwanie tzw. gorących linii, a być może wszystkich kontaktów z Koreą Południową. Agencja prasowa zapowiada też, że Seul będzie musiał się liczyć z "najsurowszą karą".

Powodem jest pojawianie się na terenie KRLD ulotek pochodzących z Południa, gdzie atakowana jest władza Kim Dzong Una oraz rozprowadzane są różnorakie informacje, które mają uświadamiać mieszkańców kraju na temat ich położenia. KCNA, nie przebierając w słowach, nazywa takie działania "wspieraniem łajdaków" i twierdzi, że jest to ze strony Korei Południowej atak "bardziej paskudny niż strzały z karabinów".

Nieuczciwy akt wspierania przez południowokoreańskie władze prowokacyjnej kampanii ulotkowej organizowanej przez uciekinierów z Północy głęboko oburzyła nasz lud i wzbudziła w nim chęć zemsty - czytamy w jednej z depesz KCNA. Szczególnie wstrząsające mają być ataki na "Najwyższego Przywódcę, Kim Dzong Una".

Czytaj także:

Groźby Korei Północnej wobec Seulu

Pyongyang zapowiada zamknięcie biura łącznikowego między krajami oraz zakończenie innych działań mających służyć porozumieniu między obiema Koreami. W depeszach Korea Południowa nazywana jest państwem zdradzieckim, który miał złamać kwietniowe porozumienia militarne z Pamunjom. W ten sposób groziła Seulowi między innymi Kim Jo Dzong, siostra lidera kraju.

Zerwanie łączności między państwami jest o tyle niebezpieczne, że może grozić powrotem incydentów granicznych między żołnierzami. "Gorące linie" służą bowiem często generałom, którzy dzięki temu mogą bezpośrednio uniknąć konfrontacji między wojskami. Należy pamiętać, że Korea Północna i Południowa wciąż znajdują się oficjalnie w stanie wojny, a od lat 50 trwa między nimi wyłącznie zawieszenie broni.

W kierowanych wobec Południa groźbach nie czytamy o tym, w jaki sposób dokładnie państwo Kima planuje dokonać zemsty na "zdradzieckich sąsiadach". Jednak oprócz zapowiedzi "najsurowszej kary" dowiadujemy się również o tym, że "kto zbiera wiatr, ten sieje burzę".

Perfidne działania tych konfrontacyjnych wariatów, dążące do eskalacji napięć prowadzą nas do wniosku, że wrogowie zawsze pozostaną wrogami. - czytamy w osobliwym języku używanym przez północnokoreańską propagandę.

Zobacz także: Zobacz też: Koronawirus w Korei Północnej. Kim Dzong Un boi się epidemii

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić