Parawany rządzą nad morzem. Wiemy, kiedy rozstawiają się na plaży
Parawany nad polskim morzem nikogo już chyba nie dziwią. Niektórzy wstają już bardzo rano, aby zająć sobie dogodne miejsce na plaży. Sprawdziliśmy jak to wygląda w kilku nadmorskich miastach w Polsce.
Przez wielu uważane za synonim obciachu, kiczu i żenady. Używanie parawanów plażowych przypisywano specyficznej polskiej mentalności, czyli potrzebie "odgradzania się" od innych. Jedni osłaniają się nimi od wiatru, inni próbują zapewnić sobie nieco intymności.
Parawany plażowe to w zasadzie polski znak rozpoznawczy w okresie wakacyjnym. Ciężko znaleźć drugie takie miejsce, w którym z lotu ptaka zamiast piasku widać ogrom kolorowych materiałów, odgradzających ludzi od siebie.
Sprawdziliśmy jak to wygląda nas polskim morzem. Pod lupę wzięliśmy Dębki, Jantar, Łeba oraz Władysławowo. O godzinie 9:00, na plażach było jeszcze spokojnie, jednak już widać było pierwszych turystów, którzy odgradzali się od innych.
Stosunkowo spokojnie było w Jantarze oraz Dębkach, gdzie mogliśmy zobaczyć tylko pojedyncze parawany. Tłok zaczynał się natomiast we Władysławowie, czyli najpopularniejszym kurorcie nad polskim morze.
Jest jeden wspólny mianownik. O godzinie 9:00 we wszystkich kurortach mieliśmy do czynienia z tzw. królami parawaningu. To osoby, które stawiają swe parawany blisko morza, tak, by mieć dostęp do wody. Niestety, efekt to brak możliwości przejścia do morza w późniejszych godzinach przez innych użytkowników plaży.
Oto zdjęcia z godziny 9:00.
Parawan obok parawanu
Minęło kilka godzin i spokojne miejsca zamieniły się w ogromny teren parawanów. Najwięcej z nich było we Władysławowie. Przy zejściu numer 5 widzimy, że jeszcze chwila i nie będzie gdzie wcisnąć przysłowiowej szpilki (zdjęcie zrobione około godz 13:00).
Mimo że wielu wypoczywających nad Bałtykiem "parawaning" już nie dziwi, warto pamiętać, że odgradzanie się na plaży policja może uznać za zakłócanie porządku publicznego. Za taki czyn grozi też mandat - do 500 zł.