Leśnicy alarmują. "Sygnał ostrzegawczy". Reakcja eksperta
Sieć obiegł alarmujący wpis leśników z Nadleśnictwa Hajnówka. Stwierdzili, że pojawianie się borowików amerykańskich w Polsce to "sygnał ostrzegawczy". - Ja nie widzę tutaj żadnego zagrożenia - ocenił tymczasem w rozmowie z o2.pl doświadczony grzyboznawca Wiesław Kamiński.
Przedstawiciele Nadleśnictwa Hajnówka ocenili ostatnio na Facebooku, że pojawienie się borowika amerykańskiego w okolicach Puszczy Białowieskiej to "niepokojąca nowina".
W okolicach Puszczy Białowieskiej (Dubicze Cerkiewne) zaobserwowano borowika amerykańskiego, inaczej złotoborowika wysmukłego (Aureoboletus projectellus) - gatunek obcy dla naszego ekosystemu - podkreślili leśnicy.
Następnie spostrzegli, że choć nazwa brzmi niewinnie i kojarzy się z lubianymi borowikami, to "niestety nie jest to dobra wiadomość". Leśnicy twierdzą, że "borowik amerykański może być inwazyjny, rozprzestrzenia się w Europie kosztem rodzimych grzybów". "Może zaburzać naturalne zależności w lasach i osłabiać lokalną różnorodność biologiczną" - dodali w alarmującym wpisie. Następnie ocenili nawet, że obecność takich grzybów w Puszczy Białowieskiej to "sygnał ostrzegawczy".
Posłuchaj doświadczonego zbieracza. O tym pamiętaj, idąc na grzyby
Leśnicy alarmują. Co na to grzyboznawca?
Wiesław Kamiński, doświadczony grzyboznawca, nie podziela obaw leśników. - Obserwuję te grzyby od momentu, w którym pojawiły się w Polsce. Te wszystkie alarmy są dla mnie nad wyraz - niepotrzebne. Grzyby żyją między sobą lepiej niż ludzie. Potrafią ze sobą współżyć - powiedział ekspert w rozmowie z o2.pl.
Borowiki amerykańskie, a właściwie złotaki wysmukłe, bo taka jest ich prawidłowa nazwa w tej chwili, obserwuję między innymi nad morzem, w okolicach Łeby. W tych samych miejscach co roku pojawiają się borowiki szlachetne. Nie widzę, by ktoś kogoś wypierał - zaznaczył.
Kamiński spostrzegł poza tym, że "to, że te grzyby się rozprzestrzeniły, zawdzięczamy tylko grzybiarzom, którzy umieszczają je w swoich koszach i tym samym rozsiewają zarodniki po całej Polsce". - Generalnie każdy grzyb mikoryzowy pomaga drzewom, więc czy to będzie borowik amerykański, czy polski, to po prostu ja nie widzę tutaj żadnego zagrożenia - kontynuował założyciel bloga nagrzyby.pl.
Zauważam, że choć borowików amerykańskich w różnych rejonach jest coraz więcej, to spadku innych grzybów, naszych rodzimych, nie widać. Te alarmy nie są niczym poparte. Wiem oczywiście, że naukowcy zamierzają to badać, ale ja prowadzę swoje obserwacje od 11 lat i tak naprawdę nie widać, by wypierały one nasze gatunki. Grzybnia, jeżeli jest, to na tym samym korzeniu może być kilka gatunków grzybów powiązanych z danym drzewem i one w jakiś sposób nie przeszkadzają sobie, a pomagają drzewom - podsumował ekspert w dziedzinie grzybów.
Borowiki amerykańskie oczywiście są jadalne. Tak wyglądają: