"Nie wykluczamy wezwania autora". Nowe fakty po bójce w Warszawie
Obywatel Turcji złożył zawiadomienie dot. uszkodzenia ciała. To efekt nagrania, które we wtorek trafiło do sieci. 20-letni Amerykanin, mimo wykazywania większej agresji, został zaczepiony, a wcześniej był pasażerem 33-letniego Turka. Na miejscu była karetka, która udzieliła pomocy poszkodowanemu. Autor nagrania może zostać wezwany na przesłuchanie.
We wtorek w sieci opublikowano nagranie spod Dworca Centralnego w Warszawie. Na filmie widać było brutalną bójkę dwóch mężczyzn. Czarnoskóry obywatel USA, 20-latek, okładał pięściami kierowcę taksówki na aplikację, którym okazał się 33-letni Turek. Wideo pochodzi z 21 czerwca. Policja wylegitymowała obu uczestników bójki, ale żaden z nich nie chciał składać zawiadomienia.
Są w KGW. Oto co mówią o zaangażowaniu młodzieży
W sieci pojawił się fragment zajścia. Policja dysponuje całym nagraniem zarejestrowanym z budynku Dworca Centralnego. Wiemy, że Turek pierwszy fizycznie zaatakował Amerykanina. Wywiązała się między nimi awantura - mówi o2.pl Jakub Pacyniak, rzecznik prasowy śródmiejskiej komendy.
Policja ustala, jakie były przyczyny bójki. Niewykluczone, że pokłócili się w trakcie kursu. Jak ustaliliśmy, we wtorek po południu obywatel Turcji zgłosił się na komendę, by złożyć zawiadomienie dotyczące uszkodzenia ciała. - Miał do tego prawo. Przed miesiącem został pouczony o takiej możliwości. Możliwe, że jego decyzja była powiązana z nagraniem, które ukazało się w sieci - dodaje Pacyniak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rzecznik dodaje, że autor nie przekazał policji będącej na miejscu zdarzenia nagrania. Ono jednak zostało zabezpieczone. Ponadto nikt z postronnych osób nie rozmawiał z policjantami i nie przekazał relacji ze zdarzenia. - Nie wykluczamy wezwania autora nagrania - mówi o2.pl Pacyniak. - Apelujemy, by pamiętać o tym, że każda informacja może się przydać. Możliwe, że jeśli od razu nagranie trafiłoby do nas, reakcja byłaby zupełnie inna - dodaje.
Po bójce uczestnicy bójki zostali wylegitymowani i pouczeni o możliwości złożenia zawiadomienia. Na miejsce przyjechał zespół ratownictwa medycznego, który udzielał pomocy Turkowi. Ten jednak był w dobrym stanie. Z relacji policji wynika, że mimo ogromnej siły, nie miał obrażeń bo uderzeniach Amerykanina.
Zarówno obywatel Turcji, jak i USA, nie byli ze sobą skonfliktowani. Obaj mieszkają w Warszawie. Na terytorium Polski przebywali legalnie, wcześniej nie mieli zatargów z polskim prawem. Zgromadzony materiał dowodowy został przekazany do prokuratury, która będzie podejmować dalsze decyzje w sprawie.
Mateusz Kaluga, dziennikarz o2.pl