aktualizacja 

Policjanci siłą weszli do auta emerytów. Zabrali 5-letniego Szymusia

Sceny rodem z filmu sensacyjnego rozegrały się na ulicach Wodzisławia Śląskiego. Kilkunastu policjantów otoczyło samochód, którym rodzina wracała z wypadu na grzyby. Funkcjonariusze wybili okno w pojeździe i zabrali 5-letniego Szymusia. - Potraktowano nas jak przęstępców - żalą się dziadkowie chłopca i dodają, że nie wiedzą, gdzie przebywa ich wnuk.

Policjanci siłą weszli do auta emerytów. Zabrali 5-letniego Szymusia
Traumatyczna interwencja policji w Wodzisławie Śląskim (Policja, YouTube, ROWinfo)

O kontrowersyjnej sprawie pisze portal rowinfo.pl. W czwartek (5 października) państwo Krystyna i Karol wraz z córką i wnukiem wracali z lasu. Pod blokiem ich samochód został otoczony przez tłum policjantów.

Policjanci otoczyli samochód, siłą wyciągnęli emerytów. Zabrali wnuka

Niespodziewana interwencja służb skończyła się nie tylko stresem i wybitą szybą w samochodzie. Mundurowi siłą wyciągnęli podróżnych z auta, a 5-letniego Szymonka zabrali ze sobą.

To było straszne. Najgorszemu wrogowi nie życzę takich przeżyć. Mojej córce bezprawnie odebrano największy skarb - komentuje pani Krystyna H. w rozmowie z regionalnym serwisem.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Kierowca autobusu na przejeździe. Nagle pojawił się pociąg

Dziadkowie i matka chłopca usłyszeli zarzut porwania Szymka. Emeryci musieli spędzić dobę na policyjnej izbie zatrzymań, w dodatku odebrano im telefony i już ich nie zwrócono.

Zostaliśmy potraktowani jak najgorsi przestępcy. Nie pozwolono mi zażyć lekarstw, stąd miałam ciśnienie zagrażające życiu - mówi babcia chłopca.

Cała ta kontrowersyjna interwencja miała odbyć się na rzekome polecenie wodzisławskiego Sądu Rejonowego. "Ale są to tylko przypuszczenia, bo pełnomocnik pokrzywdzonych nie mogła jak na razie zapoznać się z aktami" - podaje regionalny serwis.

Bo ojciec dziecka ma znajomości w służbach?

Jak wyjaśniają dziennikarze rowinfo.pl, wszystko zaczęło się w 2021 roku podczas sprawy dotyczącej kontaktów ojca 5-latka Damiana D. z synem. Według relacji dziadków malucha sędzina prowadząca rozprawy od początku miała być stronnicza.

W toku rozpraw okazuje się, że Damian D. jest wysoko postawiony w straży pożarnej i współpracuje na co dzień z lokalną policją oraz prokuraturą. Pomimo że matka dziecka zgłasza sprawy karne - na przykład o znęcanie, to prowadzi je osoba z prokuratury, która jak się okazuje - posiadała klucze do prywatnego mieszkania Damiana D. i opiekowała się tym mieszkaniem pod jego nieobecność - żalą się portalowi państwo H.

Podczas przesłuchań policjanci mieli nie ukrywać, że dobrze znają Damiana D., a sędzina przez dwa lata miała nie spisywać protokołów z procesu, tak by nie można się było z nimi zapoznać - tak przynajmniej twierdzą dziadkowie Szymonka.

Kulminacją gehenny państwa H. miał być wspomniany czwartkowy nalot i odebranie dziecka matce. Wstrząsająca sytuacja została zarejestrowana przez kamerkę samochodową, nagranie można obejrzeć tutaj.

Opiekunowie do dziś nie wiedzą, gdzie znajduje się 5-latek. Państwo H. mają nadzieję, że nagłośnienie sprawy w mediach pozwoli na jej sprawiedliwe rozwiązanie. Liczymy na to, że głos zabierze także druga strona konfliktu - ojciec dziecka oraz policja.

Autor: SSŃ
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić