Położyli się na jezdni. Potem chwycili za telefony. Niebywałe
Tego jeszcze nie było. Dwaj mieszkańcy gm. Niedźwiada (woj. lubelskie) położyli się na jezdni pozorując potrącenie. Upojeni alkoholem zgłosili wypadek, bo nie mieli siły dalej iść. Liczyli na to, że wezwany na miejsce patrol podwiezie ich do domu. Za popełnione wykroczenia obaj mężczyźni odpowiedzą już wkrótce przed sądem. Grozi im wysoka grzywna.
Pierwsze informacje, które napłynęły do policji mówiły o potrąceniu dwóch mężczyzn przez samochód osobowy. Kierowca po zdarzeniu miał oddalić się w nieznanym kierunku.
Gdy policjanci dojechali w opisywany rejon, zastali na jezdni dwóch leżących, znajdujących się pod znacznym działaniem alkoholu mężczyzn.
Prowadzą agroturystykę na Mazurach. Oto czym się zajmują
Co więcej, na miejscu obecny był także zespół pogotowia ratunkowego, który nie stwierdził u żadnego z nich obrażeń mogących świadczyć o zdarzeniu drogowym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zgłaszający interwencję, 42-latek przyznał, że nie było żadnego wypadku a wezwał służby, po to, by funkcjonariusze odwieźli go do domu. W czasie interwencji obaj mężczyźni zakłócali spokój i porządek publiczny. Leżeli na jezdni, co mogło grozić niebezpieczeństwem.
Obaj zostali przekazani pod opiekę rodzinie. Już wkrótce 54-latek i 42-latek za swoje zachowanie odpowiedzą przed sądem.
Odpowiedzą za zakłócenie porządku publicznego a 42-latek za wywołanie fałszywego alarmu za co grozi kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywna do 1500 złotych - sierżant sztabowy Jagoda Stanicka.
Szokujące zachowanie Polaków
Wielokrotnie na numer alarmowy 997 i 112 zdarzają się połączenia, które niepotrzebnie blokują linię alarmową, np.: głuche telefony, połączenia wykonane dla żartu, pomyłki telefoniczne.
Równie często odbierane są rozmowy dotyczące spraw czy problemów, których przedmiotowy zakres zawiera się w kompetencjach innych służb, m.in.: zgubienie dokumentów czy też zalanie mieszkania. Na numer alarmowy dzwonią również osoby, które chcą się po prostu komuś "wygadać".
Jeżeli policjanci przerywają takie połączenie, osoby dzwonią po raz kolejny i następny, i tak przez ok. 15-20 minut. W tym czasie numer alarmowy jest zablokowany, uniemożliwiając korzystanie z niego osobom naprawdę potrzebującym pomocy.