aktualizacja 

Rosjanie już mogą zacząć się bać. 32 tys. kryminalistów wraca z frontu

Grupa Wagnera przestaje istnieć, przynajmniej na jakiś czas. Tak wynika ze słów Jewgienija Prigożyna, który przyznał, że 32 tysiące najemników kończy współpracę z jednostką i jest wolnych. To w dużej części kryminaliści, złodzieje i gwałciciele. Jak poradzi sobie z nimi Federacja Rosyjska?

Rosjanie już mogą zacząć się bać. 32 tys. kryminalistów wraca z frontu
Najemnicy z Grupy Wagnera wracają do domów, co zrobi Rosja? (Twitter)

Jewgienij Prigożyn dotrzymał słowa i przyznał, że jego najemnicy z Grupy Wagnera nie podpiszą kontraktów z rosyjskim ministerstwem obrony. Jak przyznał, 32 tysiące bojowników jest od niedzieli wolnych, skończyły się ich kontrakty z jednostką i mogą wrócić do domów. Dla Rosjan to problem, bo to w większości kryminaliści.

Jak przyznał, od 18 czerwca 32 tysiące osób, które zostały wcześniej skazane przez rosyjskie sądy, ale trafiło do Grupy Wagnera, jest wolnych. Przestępcy na mocy specjalnych przepisów w 2022 roku zostali zwolnieni z więzień, by wziąć udział w "specjalnej operacji wojskowej". Teraz są wolni, ich umowy wygasły.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Oszukują Putina jak chcą? "Blamaż"

Co to oznacza? Że dziesiątki tysięcy kryminalistów ruszyło w Rosję. Ot tak, bez żadnej kontroli. Być może część z nich ma przy sobie broń, wielu to naprawdę groźni przestępcy, dla których walka dla Grupy Wagnera była jedyną nadzieją na opuszczenie zakładów karnych. Teraz ten "kwiat" rosyjskiego społeczeństwa to bohaterowie.

Sęk w tym, że dla zwykłych obywateli Federacji Rosyjskiej uwolnienie najemników to poważne zagrożenie. I być może rewanż Jewgienija Prigożyna na kremlowskich władzach, które chciały go zmusić, by podporządkował się dowódcom wojska. Założyciel Grupy Wagnera ani myślał posłuchać polecenia i oczywiście zrobił po swojemu.

"Zabijali, rabowali, gwałcili. Rosja nazywa ich teraz bohaterami" - podsumował doniesienia Anton Heraszczenko, ukraiński analityk.
Trwa ładowanie wpisu:twitter

Czy zbliża się koniec Grupy Wagnera?

Na razie tak to może wyglądać. Władimir Putin dał się namówić dowódcom rosyjskiej armii ws. podporządkowania Grupy Wagnera rozkazom ministerstwa obrony. To oznaczało, że najemnicy będą musieli podpisać kontrakty, co stanowczo odrzucił Jewgienij Prigożyn. Jak sam mówił, zbliża się "punkt krytyczny" sporu.

Władimir Putin stanął po stronie swoich najwyższych dowódców, wzywając do poddania rosyjskich "oddziałów ochotniczych" bezpośredniej kontroli ministerstwa obrony. Prigożyn powiedział, że żaden z jego najemników "nie jest gotowy, by pójść ścieżką wstydu" i że umów z MON nie podpisze. Chwalił też ukraińską armię, jej ruchy na froncie.

Jeśli Grupa Wagnera nie podpisze kontraktów z ministerstwem obrony w ciągu kilku tygodni, być może przestanie być finansowana przez Kreml, co w zasadzie będzie oznaczać jej koniec. Analitycy uważają, że Władimir Putin zdecydował o ograniczeniu jej roli już w styczniu, ale czekał ze swoją decyzją analizując sytuację na froncie.

Autor: KGŁ
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić