Rozkazali Pani Danucie opuścić mszę. Nagrała ludzi bez maseczek

1153

Lubelskie. Pani Danuta Gargas musiała opuścić mszę św. pogrzebową, ponieważ ksiądz, który ją sprawował, zauważył, że kobieta nagrywa z ukrycia wiernych. Pani Danuta robiła to jednak z pobudek obywatelskich. Była zmartwiona tym, że trwa pandemia, ludzie umierają, a wierni "z czystym sumieniem" uczestniczą we mszy bez maseczek. I to na pogrzebie osoby, która najprawdopodobniej zmarła na COVID-19.

Rozkazali Pani Danucie opuścić mszę. Nagrała ludzi bez maseczek
Pani Danucie kazano opuścić świątynię. (Archiwum prywatne, Pani Danuta)

Pani Danuta Gargas udała się na mszę św. pogrzebową do kościoła w Józefowie nad Wisłą (powiat opolski), podaje źródło Dziennik Wschodni. Podczas mszy zauważyła jednak, że wierni nie mają na ustach maseczek. Część z nich miała je natomiast założone tylko na usta, co eksperci uważają za wielki błąd. Jakby tego było mało, właśnie modlono się... za duszę osoby, która zmarła najprawdopodobniej na COVID-19.

Pani Danuta osobiście przeżyła już wcześniej śmierć dwóch osób, które, jak podejrzewa, zmarły z powodu zarażenia koronawirusem. To m.in. jej koleżanka, a także syn jej kolegi, na których pogrzebie uczestniczyła w tym samym tygodniu. O tych osobach wiadomo na pewno, że to właśnie COVID-19 był przyczyną ich zgonu. Pogrzeb z filmu był jej trzecim pogrzebem w minionym tygodniu.

Codziennie setki zakażonych umiera z powodu pandemii koronawirusa. Pani Danuta, dodatkowo zmotywowana wspomnianymi osobistymi przykrymi doświadczeniami, związanymi z pandemią COVID-19, słusznie zmartwiła się więc sytuacją spotkaną na pogrzebie, twierdzą internauci, stojący za kobietą murem. Postanowiła zarejestrować zdarzenie. Wyciągniętego smartfona pani Danuty zauważył jednak ksiądz, który sprawował mszę. Natychmiast twardo zareagował.

Msza św. to nie jest miejsce do robienia zdjęć - powiedział ksiądz.
Proszę księdza, dlaczego ludzie są bez maseczek, chciałam zapytać... - odezwała się pani Danuta. Trzeba przyznać, że jest osobą odważną, bo powiedziała to głośno, przy zgromadzonym tłumie wiernych.
Proszę pani, a czy pani jest z policji? - odbił piłeczkę ksiądz.
(...) To jest zagrożenie! - słusznie zwróciła uwagę pani Danuta.

Dialog zakończył się jednak tym, że pani Danuta została niemile, przy wszystkich, wyproszona z mszy św. Opuściła świątynię po, jak podaje "Gazeta Wyborcza", bezczelnych słowach kościelnego.

Wyjdź stąd. Nie przeszkadzaj - powiedział kościelny.

Na odchodne kobieta rzuciła tylko, że "ksiądz jest zagrożeniem dla ludzi". Ksiądz wciąż mówił bowiem do wychodzącej kobiety, sugerując, że powinna wstydzić się tego, co robi.

"To ksiądz jest zagrożeniem dla tych ludzi. Ludzie umierają!"

Po kilku dniach do sprawy odniósł się ksiądz proboszcz, który prowadził nabożeństwo pogrzebowe w kościele.

Tylko Bóg może mnie uzdrowić z tych zranień, jakie mi zadano - skomentował.

Dodał także, że nie wiedział, że kobieta została wyrzucona z kościoła przez kościelnego. Nie słyszał, co ten powiedział do pani Danuty. Kościelny, co słychać na nagraniu, rzeczywiście powiedział to dość cicho, ale stanowczo i wulgarnie.

Warto wspomnieć, że pani Danuta na początku nie chciała wywoływać afery. Chciała jedynie pokazać nagranie księdzu, a także wiernym bez maseczek, aby porozmawiać z nimi o ich braku odpowiedzialności i wytłumaczyć, że pandemia to wielkie zagrożenie. Chciała poprosić wiernych o noszenie maseczek z troski o ich zdrowie. Sprawy potoczyły się jednak inaczej, m.in. z powodu nastawienia ks. proboszcza Andrzeja Walencika, który nie zareagował odpowiednio, zdaniem internautów. Stwierdził, że "zostało złamane prawo o ochronie danych osobowych i jest to działanie karalne", podaje Dziennik Wschodni.

Wideo:

Trwa ładowanie wpisu:facebook
Autor: HNM
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić