Rozmawiał przez telefon i krzyczał na pasażerów. "Będzie mieć kłopoty"
Kierowca autobusu w Warszawie miał zostać przyłapany na rozmowie przez telefon i krzyczeniu na pasażerów. W końcu miał obrazić się i nie chciał dalej jechać. - Ten kierowca będzie mieć kłopoty. To nie może ujść płazem - mówi Gazecie Wyborczej prezes MZA Jan Kuźmiński.
Podczas jednego z kursów w Warszawie, kierowca autobusu miejskiego został zauważony, jak rozmawia przez telefon komórkowy, jednocześnie prowadząc pojazd - donosi czytelniczka Gazety Wyborczej.
Czytaj więcej: Pożar w Bytomiu. Dzieło obcych służb? Prokuratura odpowiada
Sytuacja wzbudziła niepokój wśród pasażerów, którzy obawiali się o swoje bezpieczeństwo. Kierowca nie tylko ignorował zasady bezpieczeństwa, ale także krzyczał na pasażerów, co dodatkowo pogorszyło atmosferę w autobusie.
Zdarzenie miało miejsce w autobusie linii nr 118 jadącego z Mariensztatu na ul. Spartańską na Mokotowie. - Kiedy ktoś zwrócił mu uwagę, zrobił awanturę, zaczął krzyczeć na tego człowieka, że każdy przecież tak robi. I ten zgłaszający też na pewno rozmawia przez telefon podczas jazdy. Człowiek, który zwrócił uwagę, powiedział, że dzwoni na policję - opisuje sytuację "Wyborcza".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Joanna Koroniewska przerażona cenami materiałów budowlanych w Polsce. Podzieliła się swoim patentem na tańszy remont
Otworzył drzwi i wyrzucił pasażerów, mówiąc, że nigdzie dalej nie jedzie, bo mu się to nie opłaca, bo i tak obetną mu premię. Tacy ludzie nie powinni prowadzić autobusów! Mało jeszcze wypadków w Warszawie? - dodawała pani Karolina.
Gazeta Wyborcza skontaktowała się z prezesem Miejskich Zakładów Autobusowych w Warszawie. Prezes instytucji zapowiada konsekwencje i podjęcie sprawy w poniedziałek. Dodaje, że w MZA pracuje ok. 3,5 tys. kierowców, dlatego trzeba pilnować, by ludzie nie bali się wsiadać do autobusów.
Ten kierowca będzie mieć kłopoty. To nie może ujść płazem - mówi Jan Kuziński w rozmowie z "Wyborczą".
Czytaj więcej: Mentzen traci poparcie. Najnowszy sondaż