Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 
aktualizacja 

Sensacyjne wyniki wyborów w Gdyni. Prezydent zostawia "chiński spadek"

60

Po 26 latach rządów Wojciech Szczurek przestaje być prezydentem Gdyni. II tura rozstrzygnie się pomiędzy Aleksandrą Kosiorek a Tadeuszem Szemiotem. Niezależnie jednak, kto zostanie prezydentem, będzie musiał zmierzyć się z problemem chińskiej obecności w gdyńskim porcie. Kandydatów zapytaliśmy więc o "Gdyńkong". Co sądzą o kłopotliwym spadku?

Sensacyjne wyniki wyborów w Gdyni. Prezydent zostawia "chiński spadek"
"ORP Gen. Kazimierz Pułaski" w Porcie Wojennym w Gdyni. Następca lub następczyni Wojciecha Szczurka w Gdyni będzie musiał zmierzyć się z chińską obecnością w porcie (Licencjodawca, Andrzej Jackowski)

Wybory samorządowe za nami. W Gdyni wyborcy pokazali czerwoną kartkę niezatapialnemu, wydawało się, Wojciechowi Szczurkowi. Ten bowiem rządził Gdynią przez ponad ćwierć wieku, 26 lat.

W portowym mieście potrzebna będzie II tura wyborów. Sprawa fotela prezydenckiego rozstrzygnie się pomiędzy Aleksandrą Kosiorek a Tadeuszem Szmiotem. Spośród problemów miejskich, z którymi będą musieli się zmierzyć, jest aktywna obecność Chińczyków w gdyńskim porcie.

O temacie pisaliśmy na łamach o2.pl wielokrotnie. Chodzi o sprawę 20 hektarów terenu i kilkuset metrów nabrzeża, będącego pod kontrolą Chińczyków z Hutchison Ports. Są oni obecni w Gdyni od 20 lat. Wywołuje to niepokój NATO, Unii Europejskiej oraz jest problematyczne dla miejskich władz, bo płacą one ułamek należnych za dzierżawę terenu sum.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Tajemnice gdyńskich torpedowni. Hitler testował tu swoją tajną broń

"Potrzebę dostrzegam"

Zwróciliśmy się z pytaniami do kandydatów, którzy przeszli do II tury, co zamierzają zrobić z kwestią chińskiej obecności w porcie. Oboje dostrzegają zagrożenie i wiedzą, że "coś" trzeba z nim zrobić. Jednogłośnie jednak przekonują, że rola samorządu jest tutaj stosunkowo niewielka i większe zaangażowanie powinno leżeć po stronie rządu. Poniekąd mają rację. Choć - przypomnijmy kolejny raz - władze miejskie mają swojego człowieka we władzach portu.

Zacznijmy od Aleksandry Kosiorek. Uzyskała ona w niedzielę wynik 34,4 proc. głosów i jest faworytką w wyścigu o fotel włodarza miasta. Kosiorek, prawniczce z wykształcenia, temat nie jest obcy. Podkreśla jednak, że szerszy ogląd sytuacji będzie miała - zakładając, że wygra wybory - dopiero po przejrzeniu dokumentacji portowej.

W obecnej sytuacji geopolitycznej i toczącej się wojny za naszą wschodnią granicą, potrzebę zrobienia czegoś z "kwestią chińską" dostrzegam i obserwuję doniesienia z pewnym niepokojem. Ale co dziś można z tym zrobić, będziemy myśleć, kiedy zajrzymy w dokumenty. Trzeba iść do urzędu miasta i poszukać dokumentów, przejrzeć je, dokonać audytu i sprawdzić dostępne możliwości działania - mówi o2.pl kandydatka.

Jak dodaje, po audycie "będzie się zastanawiać". Warto dodać, że w ubiegłym tygodniu nad sprawą pochylił się renomowany portal Politico, przywołując ustalenia o2.pl w sprawie opłat uiszczanych przez azjatyckich dzierżawców portu.

Nawet jeśli nie jest to kwestia do rozwiązania przez samorząd, to będzie wymagała ona ścisłej współpracy z służbami państwa - dodaje kandydatka.

Szemiot chce rozmawiać z rządem

O konieczności zaangażowania państwa mówi także Tadeusz Szemiot. Kandydat przekonuje, że jeśli obejmie fotel po Wojciechu Szczurku, to również pochyli się nad tematem.

Port jest własnością skarbu państwa, więc kompetencje prezydenta są ograniczone, pomimo tego, że miasto ma swojego przedstawiciela w radzie nadzorczej portu. Będę zwracał na to uwagę i rozmawiał z rządem - mówi Szemiot.

Nieco gasi jednak entuzjazm mówiąc, że "z perspektywy gdyńskiego samorządu to nie jest sprawa najważniejsza". Dlaczego? Bo samorząd miejski ma niewielkie możliwości. Zapewnia jednak, że jeżeli zostanie prezydentem Gdyni, będzie monitorował problem. A sprawa jest istotna i została wzięta pod lupę przez władze poziomu centralnego.

W pierwszych dniach kwietnia poseł Marek Biernacki poinformował, że w temat zaangażuje się mocniej Rządowe Centrum Bezpieczeństwa. To RCB ma trzymać pieczę nad obiektami infrastruktury krytycznej, a rządzący analizują możliwość wpisania dzierżawionego przez Chińczyków nabrzeża na listę obiektów infrastruktury krytycznej. Byłby to krok naprzód w stosunku do tego, jak funkcjonowało to w okresie poprzedniej władzy.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Warto zarazem dodać, że na początku stycznia Parlament Europejski wydał ważną rezolucję. Dotyczy ona opracowania kompleksowej europejskiej strategii portowej. Europarlament zwraca uwagę na zagrożenia wynikające z obecności gospodarczej i operacyjnego zaangażowania firm z państw spoza UE w infrastrukturę krytyczną i sektory strategiczne, takie jak porty. Agencje wywiadowcze państw członkowskich od dawna ostrzegają przed zagrożeniami związanymi z zależnością gospodarczą, szpiegostwem i sabotażem ze strony tych krajów.

Wezwano także Komisję Europejską do przedstawienia strategicznych ram polityki UE w celu zmniejszenia wpływu oraz kontroli finansowej i operacyjnej państw spoza UE nad europejskimi portami. Celem jest znalezienie równowagi między utrzymaniem otwartego środowiska inwestycyjnego a ograniczaniem ryzyka.

To jasne wskazanie, że chodzi o obecność chińską. Chińczycy bowiem kontrolują kilka istotnych portów Europy, będąc mocno obecnymi np. w belgijskim Zeebrugge, greckim Pireusie, francuskiej Dunkierce czy włoskiej Genui. Oraz w Gdyni. Sprawę dyskretnie pilotują także Amerykanie i NATO.

Łukasz Maziewski, dziennikarz o2.pl

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić