Podczas akcji "Znicz" stołeczni policjanci zatrzymali na Pradze Południe pijanego kierowcę peugeota. W ujęciu 39-latka pomógł świadek, który śledził jego samochód i współpracował z załogą policyjnego śmigłowca.
W dniu Wszystkich Świętych (1 listopada) funkcjonariusze z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji zatrzymali nietrzeźwego kierującego, który przemieszczał się ulicami Pragi Południe. Sygnał o tej niebezpiecznej sytuacji przekazał świadek jadący za peugeotem, na bieżąco informujący o jego położeniu.
Zgłoszenie dotyczyło pojazdu zauważonego przy ulicy Kramarskiej. W pewnym momencie kierowca z impetem odjechał w stronę ulicy Żołnierskiej. Świadek ruszył za nim i pozostawał w kontakcie z policyjnym koordynatorem.
Do działań włączyła się załoga śmigłowca Zarządu Lotnictwa Policyjnego Komendy Głównej Policji, na którego pokładzie był także funkcjonariusz stołecznej "drogówki". Na prośbę policjantów zgłaszający włączył światła awaryjne, dzięki czemu był widoczny z powietrza i ostrzegał innych kierowców - informuje stołeczna policja.
W alei Wieniawy-Długoszowskiego policjanci zatrzymali 39-latka. Badanie wykazało prawie 2 promile alkoholu. Mężczyzna nie posiadał uprawnień do kierowania, a jego samochód nie miał obowiązkowego ubezpieczenia ani aktualnego przeglądu technicznego.
Peugeot został odholowany na policyjny parking, a kierowca trafił do celi. Po wytrzeźwieniu usłyszał zarzut prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości, za co grozi do 3 lat pozbawienia wolności.