Śmiał się ludziom w twarz. "Psychicznie chory bez opieki'' w bloku w Poznaniu

92

Był agresywny, groził sąsiadom, zakłócał ich spokój, a w dodatku nie płacił za lokum i śmiał się ludziom w twarz. Mimo to mieszkaniec bloku przy ul. Wojskowej w Poznaniu długo pozostawał bezkarny. Wiadomość o tym, że 1 listopada nieobliczalny lokator został aresztowany na trzy miesiące, pozwoliła odetchnąć mieszkańcom bloku z ulgą. Przynajmniej na jakiś czas.

Śmiał się ludziom w twarz. "Psychicznie chory bez opieki'' w bloku w Poznaniu
Mieszkańcy bloku przeżyli koszmar (Google Street View)

Mieszkańcy jednego z bloków przy ul. Wojskowej w Poznaniu od kilku lat zmagali się z uciążliwym sąsiadem. Mężczyzna przyznawał się do zażywania narkotyków oraz leków psychotropowych. Kilka razy zabierano go do zakładu psychiatrycznego, a kiedy wracał, znów uprzykrzał życie sąsiadom.

O sprawie piszą lokalne media, powołując się na informacje przekazane przez zarządcę nieruchomości. Mężczyzna opisuje lokatora jako ''osobę psychicznie chorą bez opieki'' i ''stwarzającą realne zagrożenie dla mieszkańców'' oraz osób, które przechodzą obok bloku.

Z relacji zarządcy nieruchomości wynika, że mężczyzna kierował wobec mieszkańców bloku groźby karalne. Co więcej, otwarcie mówił o tym, że ma ochotę na zrobienie komuś krzywdy. Zdarzało się też, że lokator wyrzucał przez okno z ostatniego piętra różne przedmioty. Te upadały na chodnik.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Rekordowe przejęcie w porcie w Gdańsku. Przemytniczy szlak z Dubaju zlikwidowany
Ta osoba jest osobą bardzo agresywną, nieprzewidywalną i dopuszcza się dewastacji własności. W ostatnim czasie zachowanie pana uległo znacznemu pogorszeniu. Mieszkańcy skarżą się, że z mieszkania nieustannie dobiegają odgłosy w postaci krzyków i skrajnych dźwięków (nie chodzi o seks a raczej obdzieranie kogoś ze skóry albo egzorcyzmy) — relacjonuje zarządca nieruchomości, cytowany przez portal epoznan.pl.

W związku z tym, że nieobliczalny lokator nie płacił za swoje lokum, w 2020 roku złożono wniosek o eksmisję, ale sprawa do dziś pozostaje nierozstrzygnięta. Dotychczas mężczyzna czuł się bezkarny, a jego sąsiedzi - bezradni. Na reakcję czekali przez kilka lat.

Pan w rozmowach z sąsiadami otwarcie przyznaje się do zażywania narkotyków oraz leków psychotropowych. Śmieje się za każdym razem kiedy jest zabierany przez policję do zakładu psychiatrycznego, że i tak nic mu nie zrobią i że zaraz wraca, co faktycznie ma miejsce — podkreśla zarządca nieruchomości.

Dopiero 1 listopada tego roku na wniosek policji oraz prokuratora agresywny lokator został tymczasowo aresztowany. Obecnie przebywa w areszcie śledczym, gdzie spędzi najbliższe trzy miesiące.

Autor: APOL
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić