Sprawdzili, czym pali w piecu mechanik. Teraz czeka go kara

2

Wyjątkową nieodpowiedzialnością i lekceważeniem prawa wykazał się właściciel warsztatu samochodowego na Ochocie w Warszawie. W jednym z budynków firmy spalane były w piecu zużyte odpady i części samochodowe.

Sprawdzili, czym pali w piecu mechanik. Teraz czeka go kara
Sprawdzili, czym pali w piecu mechanik. Teraz czeka go kara (Straż Miejska)

Nielegalny proceder ujawnili strażnicy miejscy z Oddziału Ochrony Środowiska, którzy we wtorek 16 stycznia patrolowali ulicę Instalatorów. Nad jednym z warsztatów funkcjonariusze zauważyli unoszący się ciężki, ciemny dym.

Natychmiast podjęto kontrolę firmy. W jednym z budynków strażnicy ujawnili własnoręcznie wykonany z metalowej beczki piec - podkreślają strażnicy miejscy.

Po otwarciu paleniska okazało się, że wewnątrz spalane są filtry powietrza i nasączone olejem zużyte filtry samochodowe. Taka praktyka powodowała zadymienie w całej okolicy, a także podtruwała znajdujących się w otoczeniu budynku ludzi oraz środowisko wokół.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Bryła lodu wbiła się w auto. Wszystko nagrała kamera

Strażnicy nakazali natychmiastową likwidację paleniska i ukarali mandatem osobę odpowiedzialną za ten proceder. Właściciel może być pewien, że funkcjonariusze sprawdzą, czy zastosował się do ich zaleceń. Wysokość grzywny w takim wypadku może wynieść nawet 5 tysięcy złotych.

Straż miejska kontroluje piece

W sezonie grzewczym do straży miejskiej częściej wpływają zgłoszenia dotyczące zadymienia pochodzącego z domowych pieców.

Strażnicy reagują na zgłoszenia, sprawdzają, czym mieszkańcy palą w swoich piecach. Kontrole często kończą się na obserwacji dymu. Jeśli zachodzą uzasadnione podejrzenia co do rodzaju stosowanego w piecu opału, mundurowi odwiedzają przydomowe kotłownie.

Przy tej okazji mogą też skontrolować stopień wilgotności m.in. drewna opałowego, który nie powinien przekraczać 20 proc. Z kolei tereny ogródków działkowych najczęściej sprawdzają przy pomocy drona - relacjonuje gdańska straż miejska.

Właściciel nieruchomości, spalając odpady w przydomowej instalacji grzewczej, naraża się na mandat. Nie jest to jednak najpoważniejsza konsekwencja jego postępowania. Przede wszystkim musi się on liczyć z tym, że szkodzi sobie, swoim najbliższym oraz sąsiadom.

Autor: JAR
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić