Szkoła skreśliła 7-letniego Kajetana. Rodzice walczą o syna
Od ponad dwóch miesięcy 7-letni Kajetan pozostaje bez szkoły. Chociaż przyjęto go do Szkoły Podstawowej nr 1 w Siemiatyczach, pod koniec wakacji jego nazwisko zniknęło z listy uczniów. Jak podaje "Fakt", rodzice chłopca twierdzą, że decyzja była bezprawna i walczą o przywrócenie syna do szkoły.
Najważniejsze informacje
- Kajetan jest skreślony z listy uczniów Szkoły Podstawowej nr 1 w Siemiatyczach.
- Władze twierdzą, że rodzina nie mieszka w mieście, mimo zameldowania.
- Rodzice odwołali się od decyzji, ale dyrekcja szkoły blokuje przyjęcie.
Rodzice zapisali Kajetana do Szkoły Podstawowej nr 1 w Siemiatyczach. Chłopiec został najpierw przyjęty, a pod koniec sierpnia skreślony z listy. Rodzina utrzymuje, że decyzja była bezprawna. Ojciec podkreśla, że syn mieszka w rejonie szkoły i ma meldunek w mieście.
Mój syn został przyjęty i nieprawnie skreślony z listy uczniów. Jest zameldowany i mieszka w rejonie szkoły. Nawet interwencja kuratorium oświaty nie przyniosła rezultatów - mówi dla "Faktu".
Władze miasta podkreślają, że rodzina nie mieszka w Siemiatyczach, lecz we wsi Czartajew, gdzie dziecko powinno realizować obowiązek szkolny. Burmistrz wskazuje na złożenie nieprawdziwego oświadczenia i zapowiada konsekwencje prawne.
Pacjent nie chciał wyjść z gabinetu dentysty. Na miejscu pojawiła się policja
Państwo Zarembowie mieszkają we wsi Czartajew, a więc to tam, zgodnie z przepisami, ich dziecko powinno uczęszczać do szkoły. Tymczasem pani Zaremba w lutym złożyła nieprawdziwe oświadczenie, że razem z synem Kajetanem mieszka w Siemiatyczach, co nie jest zgodne z rzeczywistością. Z uwagi na złożenie fałszywych dokumentów sprawa została przekazana do prokuratury - wyjaśnia burmistrz Siemiatycz, Piotr Siniakowicz.
Miasto przeprowadziło weryfikację adresu. Pod wskazany lokal udały się pracownice MOPS-u, sprawdzono też rozliczenia za śmieci i zużycie wody. Według burmistrza ustalenia potwierdziły, że rodzina fizycznie nie mieszka w mieście. Sprawa została dodatkowo zainicjowana po anonimowym zgłoszeniu.
Jak informuje Siniakowicz, po otrzymaniu anonimowego zgłoszenia sprawdzono tę sprawę bardzo dokładnie.
Co więcej, w trakcie weryfikacji wyszło na jaw, że przy zapisie starszego dziecka do szkoły dwa lata temu również złożyli fałszywe oświadczenie, deklarując nieprawdziwie, że mieszkają w naszym mieście. Dyrektor szkoły poinformował rodziców już w sierpniu – przed rozpoczęciem roku szkolnego – że dziecko nie zostało przyjęte do szkoły w Siemiatyczach i powinno rozpocząć naukę w szkole w Czartajewie - dodaje.
Sąd podjął decyzję ws. Kajetana
W październiku Wojewódzki Sąd Administracyjny przywrócił Kajetana na listę uczniów SP nr 1. Dyrekcja złożyła odwołanie od wyroku, co opóźnia finał. Burmistrz akcentuje także ograniczenia organizacyjne i koszty: klasy pierwsze są już pełne, a przyjęcie kolejnego ucznia spoza obwodu wiązałoby się z utworzeniem trzeciej klasy.
W naszej szkole w klasach pierwszych jest już komplet uczniów – maksymalnie może być 25 dzieci, a mamy ich aż 50, co daje dwie pełne klasy. Przyjęcie kolejnego ucznia spoza obwodu wymagałoby utworzenia trzeciej klasy, a to oznacza dodatkowy koszt dla miasta w wysokości około 100 tys. zł rocznie - podsumowuje burmistrz Piotr Siniakowicz.
Rafał Zaremba, ojciec Kajetana, podkreśla, że działania władz są krzywdzące dla ich syna, który pozbawiony jest możliwości uczęszczania do szkoły. Pomimo decyzji Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego o przywróceniu Kajetana na listę uczniów, dyrekcja szkoły nie zmieniła swojej decyzji, co dodatkowo frustruje rodzinę. - Syn jest najdzielniejszy z nas wszystkich - mówi ojciec chłopca.
Rodzina Zarembów nadal walczy o powrót syna do szkoły. Mimo obecnych trudności, Kajetan uczy się w domu, wspierany przez innych rodziców, którzy dostarczają mu materiały edukacyjne. Rodzice mają nadzieję na sprawiedliwe i szybkie zakończenie tej sprawy.