Tak dowiedzieli się o śmierci bliskiego. 47-latek nie żył od pół roku

10

47-latek, który trafił do szpitala w marcu, nie przeżył. Dopiero po pół roku od śmierci ta informacja dotarła do jego najbliższej rodziny. A wszystko to przypadkiem.

Tak dowiedzieli się o śmierci bliskiego. 47-latek nie żył od pół roku
Zdjęcie ilustracyjne. (Pixabay)

Mieszkająca w Wielkopolsce rodzina dostała wezwanie do zapłaty od komornika w sprawie ich bliskiego. Powodem zaległości opłat miała być śmierć dłużnika, która miała miejsce w marcu. Tyle, że ani rodzice, babcia czy synowie zmarłego nie zostali o tym poinformowani. Historię opisała "Gazeta Wyborcza". Jak się okazuje, rodzinne stosunki były napięte z powodu choroby alkoholowej zmarłego, ale miał on jeszcze kontakt ze swoim byłym szwagrem czy synami.

47-letni mężczyzna został zabrany z metra Kabaty i trafił do szpitala przy Banacha 6 marca. Najbliżsi dotarli do dokumentacji medycznej, z której wynika, że mężczyzna dostał hipotermii, miał powierzchowne odmrożenia oraz 2 promile alkoholu we krwi. Po dwóch dniach zmarł. Miał przy sobie dokumenty, jednak rodzina zauważyła, że we wszystkich dokumentach figuruje jako bezdomny.

Gdy mężczyzna zmarł, szpital zwrócił się do Ośrodka Pomocy Społecznej na Ochocie o pochówek. Urząd cywilny wystawił akt zgonu. Jak podaje "Gazeta Wyborcza" zmarły miał przy sobie dokumenty oraz posiadał adres zamieszkania, jednak nikt do rodziny nie próbował dotrzeć.

Rodzinie udało się dotrzeć do korespondencji e-mailowej dot. pochówku. Dyrektorka placówki miała napisać w jednej z wiadomości, że najbliżsi nie mogą zadbać o sprawy pogrzebowe. Nie mogli, bo o śmierci nie wiedzieli.

W związku z niemożnością pochowania (imię i nazwisko zmarłego) przez rodzinę, do wykonania pogrzebu powołany jest z mocy ustawy OPS dzielnicy Ochota. W związku z powyższym wnosimy o wydanie zwłok ww. zmarłego reprezentującej nas firmie pogrzebowej – Miejskiemu Przedsiębiorstwu Usług Komunalnych – celem dokonania pochówku - miała napisać urzędniczka w e-mailu.

Ośrodek zwrócił się również do policji z pytaniem, czy zmarły był notowany. OPS otrzymał informacje na ten temat, okazało się, że na kilka dni przed śmiercią był legitymowany w okolicy Służewia. Policja miała wszystkie dane 47-latka, łącznie z adresem jego zamieszkania. Jednak gdy te dane dotarły do OPS na Ochocie, mężczyzna już nie żył.

Urzędnicy i szpital próbują wyjaśnić dlaczego uznano, że zmarły jest bezdomny. W rozmowie z "Wyborczą" kierownik OPS podkreśla, że placówka zobowiązana jest do zorganizowania pochówku, a nie do informowania rodziny. To powinno leżeć w gestii szpitala i to właśnie tam stwierdzono, że 47-latek jest bezdomny i taką informację przekazano dalej.

Zobacz także: Co z Turowem? Piotr Zgorzelski: rząd Morawieckiego leży na łopatkach
Autor: MMC
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić