Trują ich na potęgę. Polska miejscowość walczy z niemieckim landem
Gmina Widuchowa koło Szczecina została pozostawiona bez wsparcia w walce z niemiecką rafinerią w Schwedt i landem Brandenburgia - donosi "Gazeta Wyborcza". Zakład zatruwa powietrze, którym oddychają mieszkańcy okolicznych miejscowości. Pięciokrotnie przekracza przy produkcji normy unijne pod względem emisji SO2. Mała gmina nie ma pieniędzy, aby walczyć o swoje prawa.
O sprawie pisze "Gazeta Wyborcza". Rafineria w Schwedt znajduje się zaledwie 40 km od Szczecina i 5 km od przygranicznej gminy Widuchowa. Tamtejsi mieszkańcy muszą wdychać zatrute przez niemiecki zakład powietrze.
Czytaj także: Nagranie ze Słubic. Incydent przy granicy z Niemcami
Dziennikarze "Wyborczej" wskazują, że Urząd Ochrony Środowiska landu Brandenburgia wydał zgodę na emisję dwutlenku siarki, która pięciokrotnie przekracza normy obowiązujące w Unii Europejskiej. Zamiast 200 mg na m3 powietrza, rafineria emituje aż 1000 mg szkodliwego związku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podział budynków na klasy. Wampiry energetyczne mają zniknąć
Większość wiatrów z rejonu Schwedt jest w naszą stronę - mówił "Gazecie Wyborczej" Paweł Wróbel, wójt Widuchowej.
Polska gmina próbowała zablokować niekorzystne decyzje niemieckiego landu. Bez skutku. Na ten moment Urząd Ochrony Środowiska landu Brandenburgia będzie rozpatrywał odwołanie polskich samorządowców. Pracownicy gminy skarżą się, że sami musieli m.in. ustalać adres, na jaki wysłać pismo.
Unijne dyrektywy dopuszczają wyjątki w przestrzeganiu norm emisji szkodliwych związków, jeżeli energia wytwarzana przez dany zakład wykorzystywana jest do własnych potrzeb. W przypadku rafinerii w Schwedt, 2,1 proc. wytwarzanej energii trafia do miasta, co już - jak uważa polska gmina - jest naruszeniem unijnych przepisów.
Polacy zwracają uwagę, że Niemcy manipulują dokumentami i danymi. Samorząd uważa, że problemem jest nierówna walka. Gmina nie czuje rządowego wsparcia.
Czytaj także: Pojechali na służbę za granicą do fabryki, w której pracują Polacy. Usłyszeli takie słowa
Ministerstwo Klimatu i Środowiska zupełnie się tą sprawą nie interesuje. Teraz jeszcze sobie poradziliśmy i złożyliśmy sprzeciw, ale pewnie zostanie odrzucony i pozostanie nam już tylko droga sądowa. Nie sądzę, żeby taką małą gminę jak nasza stać było na zaangażowanie niemieckich prawników - powiedziała "Wyborczej" Lidia Rafa z urzędu gminy Widuchowa.
Roczny budżet gminy to ok. 40 mln zł. Samorząd nie ma pieniędzy na procesowanie się z niemieckim landem. "Wyborcza" ustaliła, że resort środowiska zna temat. Nie wiadomo jednak, czy samorządowcy doczekają się interwencji w tej sprawie.