Donald Trump chce końca wojny w Strefie Gazy © Getty Images

Trump ma dość. Głos z Izraela: "Chcemy tylko jednego"

Łukasz Dynowski

- Mój przyjaciel Omri Miran dalej jest przetrzymywany przez Hamas. Ma dwie malutkie córeczki. Został porwany na ich oczach. Chcemy tylko jednego: żeby wrócił żywy - mówi o2.pl Amir Tibon, izraelski dziennikarz, który sam cudem przeżył atak z 7 października 2023 roku.

  • To cykl "Blisko Świata", w ramach którego piszemy na o2.pl o kryzysach humanitarnych, konfliktach zbrojnych i innych ważnych wydarzeniach w różnych zakątkach globu.
  • W tym odcinku rozmawiamy z Amirem Tibonem, dziennikarzem izraelskiego dziennika "Haaretz".
  • Tibon żył w Nahal Oz, tuż przy Strefie Gazy, kiedy kibuc został zaatakowany przez Hamas. Razem z żoną i dziećmi chowali się w domu, podczas gdy terroryści biegali w tym czasie po ulicach i zabijali cywilów.
  • 7 października 2025 r. miną dwa lata od ataku. Izrael w odwecie zrównał z ziemią dużą część Strefy Gazy. - To wojna polityczna - mówi o2.pl Amir Tibon, który podkreśla, że premier Binjamin Netanjahu karmi fantazje skrajnej prawicy, z którą tworzy koalicję. - W imię tej fantazji wojna w Gazie jest przeciągana w nieskończoność i stała się naszą wieczną wojną - stwierdził.
  • Teraz wreszcie jest szansa na pokój, a wszystko dlatego, że wojny dość ma Donald Trump. Prezydent USA najpierw naciskał na Netanjahu, a teraz radzi Hamasowi, żeby działał szybko i przyjął plan pokojowy. - Nie będę tolerował opóźnień - oświadczył.

Siedem sekund. Tyle mieli mieszkańcy Nahal Oz, żeby się schować.

Żaden izraelski kibuc nie jest położony tak blisko Strefy Gazy jak ten. Dzieli go od palestyńskiej enklawy zaledwie 800 metrów. Żelazna Kopuła, która chroni cały kraj przed atakami rakietowymi, w Nahal Oz nie działa. Rakiety ze Strefy Gazy dolatują tam w siedem sekund i systemy obronne zwyczajnie nie są w stanie zareagować na czas.

Dlatego mieszkańcy kibucu (ok. 600 osób) kładli dzieci spać w pomieszczeniach bezpieczeństwa - żeby w razie ataku w środku nocy nie trzeba było po nie biec do sypialni i przenosić z łóżek do takiego pokoju.

Dramat w Strefie Gazy. Poseł PiS zdecydowanie o działaniach Izraela

7 października 2023 roku, jak każdego innego dnia, Carmel i Galia, dziewczynki w wieku 1,5 i 3,5 lat, spały w pomieszczeniu bezpieczeństwa, gdy nagle, ok. godz. 6:30, wbiegli ich rodzice. Usiedli obok dzieci, w ciemnym jeszcze pokoju, który oświetlali smartfonami, i czekali, aż atak rakietowy dobiegnie końca.

Nie było to pierwszy raz, więc wiedzieli co robić. Mają opracowaną procedurę - pakują dwie walizki, w nich ubrania, pieluchy, szczoteczki do zębów. I w pierwszej dłuższej chwili, kiedy nie słychać rakiet, wsiadają do samochodu i wyjeżdżają. Wracają po dziesięciu dniach, jak już wiadomo, że jest spokojnie.

Ale tym razem jest inaczej. Atak nie ustaje. Na lokalnej grupie w komunikatorze internetowym ktoś zgaduje, że Izrael musiał zaatakować jakiegoś wysoko postawionego mechablim (hebrajskie określenie terrorysty), skoro Hamas tak ostro zareagował.

Nagle dźwięki, które zmroziły wszystkich. Amir i jego żona patrzą po sobie, oboje przerażeni. Słychać już nie tylko rakiety, ale też karabiny. I okrzyki w języku arabskim.

Od razu wiedzieli, co się stało. Spełnił się ich najgorszy koszmar - Hamas przedostał się przez granicę. I idzie po nich.

O 7:10 ktoś pisze na grupie w internecie: - Już tu są.

Najgorszy dzień w historii Izraela

Rodzice Amira rozpoczęli ten dzień od kąpieli w morzu. Mieszkali w Tel Awiwie, ok. 100 km od kibucu.

Gdy Noam Tibon, ojciec Amira i emerytowany generał Sił Obronnych Izraela (IDF), usłyszał, co się dzieje, nie zastanawiał się ani chwili. Wyskoczył z morza, wsiadł do samochodu i ruszył ratować syna i jego rodzinę.

Po drodze, jak to określił Amir, zobaczył biblijne sceny. Dziesiątki ciał na ziemi. Noam, jak na generała przystało, widział z bliska śmierć. Ale nigdy nie widział tyle ciał w jednym miejscu.

Kiedy dotarł do kibucu, dołączył do żołnierzy biorących udział w operacji ratowania mieszkańców. Chodzili od drzwi do drzwi. W końcu, 10 godzin po tym, jak Amir z żoną dołączyli do córek w pomieszczeniu bezpieczeństwa, usłyszeli pukanie w okno, a potem głos Noama. - Dziadek przyjechał! - krzyknęła Galia.

Chwilę później po raz pierwszy wszystkim pociekły łzy.

- 7 października był najgorszym dniem w historii Izraela. A dla Żydów był to najgorszy dzień od czasu Holokaustu. Dopóki zakładnicy są w rękach Hamasu, dopóki żołnierze giną w Gazie, a miejscowości przy Strefie Gazy nie są odbudowane, 7 października jeszcze się nie skończył - mówi dzisiaj Amir, dziennikarz gazety "Haaretz", autor książki "The Gates of Gaza".

Amir Tibon
- 7 października był najgorszym dniem w historii Izraela - mówi o2.pl Amir Tibon © Archiwum prywatne

W wyniku ataku Hamasu zginęło 1195 osób, a 251 zostało porwanych. W kibucu Nahal Oz zabito 15 osób i wzięto 8 zakładników. Hamas nadal przetrzymuje 48 osób, z których żyje najprawdopodobniej tylko 20. Wśród nich jest Omri Miran, przyjaciel Amira.

- Wiemy, że nadal żyje. Pięć miesięcy temu Hamas opublikował nagranie, na którym go widać. To wspaniały człowiek. Pracował jako ogrodnik w naszym kibucu - mówi Amir.

- Chcemy tylko jednego: żeby wrócił żywy. Do swojej rodziny. Podkreślam to słowo: żywy. Ponad 50 zakładników zostało zwróconych martwych. Nie chcemy, żeby Omri dołączył do tej strasznej statystyki. Chcemy, żeby wrócił do swojej rodziny, do pięknych córeczek, które na niego czekają - dodaje.

Omri Miran
Omri Miran na nagraniu Hamasu z kwietnia 2025 roku. Na jego powrót do domu czekają żona i dwie małe córki © Licencjodawca

We wtorek 7 października miną dwa lata od ataku Hamasu. W tym czasie Izrael zabił co najmniej 66 tys. osób, a Strefę Gazy obrócił w ruinę. Komisja Śledcza ONZ ds. Okupowanego Terytorium Palestyńskiego uznała, że Izrael dopuścił się ludobójstwa.

- Każdy widzi, jak świat reaguje na to, co robi nasz kraj. Wszyscy przyjaciele Izraela są przeciwni tej wojnie. W pierwszych miesiącach w Izraelu panowało przekonanie, że jest ona uzasadniona i konieczna. Ale już w pierwszej połowie 2024 r. stało się jasne, że cel wojskowy, tj. zniszczenie Hamasu jako organizacji militarnej, został właściwie osiągnięty - mówi Amir Tibon.

- Wszystko, co się wydarzyło w Strefie Gazy od połowy 2024 r., to wojna polityczna. Temu rządowi nie chodziło już o 7 października, nie chodziło o zakładników. Chodziło o to, żeby Netanjahu utrzymał się przy władzy - komentuje.

Premier Izraela Binjamin Netanjahu, jak mówi rozmówca o2.pl, jest "zakładnikiem swojej szalonej koalicji". To jej przedstawiciele, Becalel Smotricz i Itamar Ben-Gwir, nalegają na zniszczenie Strefy Gazy. - Fantazjują, że wykopią miliony Palestyńczyków z Gazy i Zachodniego Brzegu, zbudują tam osady i przejmą ich tereny. W imię tej fantazji wojna w Gazie jest przeciągana w nieskończoność i stała się naszą wieczną wojną - stwierdził Tibon.

Pomnik pamięci ofiar zabitych przez Hamas w Nahal Oz
Pomnik pamięci ofiar zabitych przez Hamas w Nahal Oz © Getty Images | ALEXI ROSENFELN

Teraz jednak, po raz pierwszy od dawna, jest nadzieja na pokój. Pod naciskiem Donalda Trumpa Netanjahu zgodził się na 20-punktowy plan pokojowy, który ma położyć kres działaniom zbrojnym. Hamas zgodził się na uwolnienie wszystkich zakładników, choć wciąż nie jest jasne, czy zgodzi się na inne warunki amerykańskiego prezydenta.

Ten zapowiedział w sobotę 4 października, że Hamas "musi działać szybko, bo inaczej wszystko się może zdarzyć". - Nie będę tolerował opóźnień, które według wielu są nieuniknione, ani żadnego rozwiązania, w wyniku którego Gaza ponownie stanie się zagrożeniem - oznajmił.

Pytanie, czy na ostatniej prostej ktoś się nie wycofa. Albo Hamas, od którego Izrael i Trump żądają, aby oddał broń; albo Netanjahu, którego kariera polityczna już od dawna wisi na włosku, a pokój w Strefie Gazy może rozzłościć Smotricza i Ben-Gwira na tyle, że wysadzą koalicję. Ten drugi zapowiedział już zresztą w sobotę 4 października, że jego partia wyjdzie z koalicji, jeśli po powrocie zakładników Hamas nadal będzie istnieć.

- Gdyby wojna zakończyła się w 2024 r. porozumieniem, w wyniku którego zakładnicy wróciliby do domów, Netanjahu straciłby władzę, jego rząd by upadł, byłyby nowe wybory, których by nie wygrał. Kolejny rząd stworzy komisję, która zbada zaniedbania prowadzące do 7 października. I to jest największy koszmar Netanjahu. Wie, że jest winny, więc nie może dopuścić, żeby ta komisja kiedykolwiek powstała - mówi Tibon.

Powrót do Nahal Oz

Amir Tibon czeka na koniec wojny. Na powrót zakładników. I na możliwość powrotu do domu. Do Nahal Oz.

- Jedna trzecia populacji wróciła już do kibucu. Reszta czeka. Chcą wrócić. Ale przede wszystkim chcą, żeby skończyła się wojna. W Nahal Oz słychać wszystkie eksplozje, słychać strzały, słychać toczące się walki. Kto chciałby tak żyć?

- Chcemy, żeby nasze dzieci, które są straumatyzowane po 7 października, wróciły do spokojnego, pięknego kibucu, nie do strefy wojny. Chcemy, żeby mogły normalnie żyć.

Łukasz Dynowski, szef redakcji o2.pl

Przeczytaj też poprzednie teksty z cyklu "Blisko Świata":

Wybrane dla Ciebie
Jechał rowerem. I nagle coś takiego. "Kaptur, słuchawki"
Jechał rowerem. I nagle coś takiego. "Kaptur, słuchawki"
Wielka ewakuacja w Wielkiej Brytanii. Zatrzymano dwóch Polaków
Wielka ewakuacja w Wielkiej Brytanii. Zatrzymano dwóch Polaków
Amerykanie mają dość. Sondaż mówi wszystko
Amerykanie mają dość. Sondaż mówi wszystko
Zobaczył karteczkę. Wściekł się. "To jest nielegalne"
Zobaczył karteczkę. Wściekł się. "To jest nielegalne"
Skandal w szkole. Młodzi Austriacy zrobili taką budowlę
Skandal w szkole. Młodzi Austriacy zrobili taką budowlę
Głośno o zachowaniu Trumpa. Wszystko się nagrało
Głośno o zachowaniu Trumpa. Wszystko się nagrało
Wigilia 2025 wolna nie dla wszystkich. Sprawdź zawody
Wigilia 2025 wolna nie dla wszystkich. Sprawdź zawody
Walczył z Rosjanami. Hoang Tran skazany
Walczył z Rosjanami. Hoang Tran skazany
Przyłapani w Rossmannie. Ich twarze zobaczą wszyscy. Komunikat policji
Przyłapani w Rossmannie. Ich twarze zobaczą wszyscy. Komunikat policji
Polacy odwołują urlopy. Pogoda zaskoczy?
Polacy odwołują urlopy. Pogoda zaskoczy?
"Zimno, boli". Ukrainka wypadła z drugiego piętra
"Zimno, boli". Ukrainka wypadła z drugiego piętra
Nie żyje Rafał Kołsut. Był gwiazdą "Ziarna"
Nie żyje Rafał Kołsut. Był gwiazdą "Ziarna"
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja serwisu o2