Zdjęcie z placu Zamkowego. Służby nie miały litości
Zarabiał, proponując turystom zdjęcia z sowami na warszawskiej Starówce, teraz odpowie za znęcanie się nad zwierzętami. "Miały splątane nogi i były pozbawione dostępu do wody. To nie są warunki dla sów" - podkreślają strażnicy miejscy, którzy interweniowali w sprawie przetrzymywanych zwierząt.
Zgłoszenie o tym, że mężczyzna znęca się nad sowami, nie zapewniając im podstawowych warunków do życia, strażnicy miejscy otrzymali w niedzielę, 28 maja.
Dwie sowy płomykówki ze splątanymi nogami były przetrzymywane na uwięzi w dzień, niezgodnie z porą ich naturalnego funkcjonowania. Mężczyzna, który twierdził, że jest ich właścicielem zarabiał fotografując z nimi turystów przechadzających się po Warszawie.
Czytaj także: Nagranie z myjni samochodowej. Świadkowie nie popuścili
Sytuację skontrolowali strażnicy miejscy i uznali, że zwierzęta nie są dostatecznie zabezpieczone. W wyniku kontroli wezwali na miejsce policję.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ptasie wiry powietrza. Naukowcy nagrali niesamowite wideo
Na placu Zamkowym strażnicy zastali stojącego w pełnym słońcu mężczyznę, proponującego przechodniom możliwość sfotografowania się z dwiema sowami płomykówkami. Te nocne ptaki, słynące też z niezwykle czułego słuchu, miały splątane nogi i były pozbawione dostępu do wody. Jak zauważyła osoba zgłaszająca: pełne słońce i miejski zgiełk turystycznego centrum Warszawy to nie są warunki dla sów - podkreślają strażnicy miejscy.
Płomykówki zostały mężczyźnie odebrane, a ich właściciel zatrzymany. Ma odpowiedzieć za dręczenie obydwu sówek i wytłumaczyć się z nielegalnego posiadania jednej z nich.
Jednak jak zauważają obrońcy zwierząt, wykorzystywanie ptaków to nie tylko problem Warszawy. I jak podkreśla jedna z komentujących kobiet: konsekwencje powinni ponieść także ci, którzy korzystają z takich "atrakcji".
Z komentarzy mieszkańców Warszawy wynika, że mimo wielu zgłoszeń wcześniej miejskie służby nie reagowały na informacje o przetrzymywaniu zwierząt.