Do chłopca potrąconego na drodze do Nidzicy pierwsza przyjechała policja. Na karetkę trzeba było długo czekać. Zawiodła technika systemu 112.
"No to umrze. Każdy umrze (...) Wysyłam tam policję" - te słowa usłyszał od dyspozytora mężczyzna, który próbował wezwać karetkę do kolegi, dławiącego się wymiocinami. Karetka pojawiła się na miejscu, ale lekarz już tylko stwierdził zgon.