Pasażerowie lecący z Katowic do Londynu nie zdążyli wejść do samolotu Ryanaira z powodu awarii prądu na lotnisku. Teraz przewoźnik nie chce uznać ich reklamacji i tłumaczy, że nie pojawili się w terminalu na czas. Ludzie są rozgoryczeni i domagają się zwrotu wydanych na bilety pieniędzy. Kto ma rację?