aktualizacja 

"Jest coraz gorzej". Niebywałe, co robią ludzie w Łebie

449

Wróciły wakacje, a wraz z nimi problemy, z którymi zmagają się ratownicy. Jak się okazuje podczas wypoczynku na plaży spora cześć z nas nie stosuje się do wytycznych, jakie panują na kąpieliskach. Mało tego często jesteśmy opryskliwi i niemili dla osób, które czuwają nad naszym bezpieczeństwem. O swoich doświadczeniach opowiedział ratownik z Łeby.

"Jest coraz gorzej". Niebywałe, co robią ludzie w Łebie
Wkraczając na plaże zapominamy o zasadach dobrego wychowania. (WEBCAMERA)

Trwa sezon wakacyjny. Jest to czas, kiedy spora część z nas udaje się nad morze, jeziora, aby odpocząć, nabrać sił. Jednak jak się okazuje, gdy wkraczamy na plaże zapominamy o zasadach dobrego wychowania i często sprawiamy sporo kłopotów.

To, co my widzimy, to się na książkę nadaje. Jak ja to wszystko opiszę, to bestseller będzie! Na kasie spać będziemy - mówi w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" Ryszard Loewenau, prezes gniewińskiego WOPR, który od pięciu lat odpowiada za bezpieczeństwo na kąpielisku w Łebie.

Dodał, że pijaństwo, agresja, bezmyślność i głupota jest na porządku dziennym. - I jest coraz gorzej. Ile razy my już policję musieliśmy wzywać - mówił.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Krupińska otworzyła się na temat dzieci. Chcą, by w końcu pokazała ich na Instagramie
Prosimy, upominamy, grozimy i co słyszymy? A pocałuj się pan w d… Wy tu od pilnowania jesteście. Tak mówi ojciec, któremu zaginęło dziecko na plaży. Rodzice siedzą za parawanami, z nosami w telefonach i w ogóle dzieci nie pilnują - powiedział Ryszard Loewenau.
Dobrze, że mamy aż dziewięć wież ratowniczych, każdy ma krótkofalówkę i jak przekazujemy opis dziecka, to zawsze któryś z nas wypatrzy malucha. Ale "dziękuję" to rzadko usłyszymy, bo to przecież nasz obowiązek. Jak zwrócimy uwagę, "gdzie pani była, że dziecko zdążyło na kilometr odejść", to tak odpowiedzą, że nam w pięty idzie - dodał.

Plażowicze uważają, że zawsze wszystko wiedzą lepiej

Mężczyzna w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" podkreśli, że niestety, ale plażowicze uważają, iż zawsze wszystko wiedzą lepiej. Często zdarza się tak, że uwagi ratownika traktują jakby wcale ich nie słyszeli.

Na plażach panuje zakaz wchodzenia do wody, kiedy wywieszona jest czerwona flaga. Można tylko zamoczyć stopy w morzu. - Jak jest zakaz kąpieli, to takich ze "Słonecznego patrolu" Davidów Hasselhoffów jest bardzo dużo - "Co mi zrobisz? Możesz mi skoczyć! Możesz mi to zrobić, możesz mnie tu cmoknąć…" Nie będę tu używał tych wszystkich słów, które my słyszymy - powiedział pan Ryszard.

Przywołał także jeden z przypadków bezmyślności. - Ostatnio był taki jeden chojrak, co na niestrzeżonej przepłynął 15 metrów kraulem i jak dostał dwie fale, to trzech naszych musiało biec, aby go wyciągnąć - przyznał.

Brak umiaru w jedzeniu i piciu

Poważnym problemem jest również brak umiaru w jedzeniu i piciu. Często podczas pobytu na plaży wiele osób spożywa alkohol. A przypomnijmy, że plaża jest miejscem publicznym i spożywanie alkoholu jest zabronione.

Zakaz picia alkoholu na kąpielisku nie obowiązuje jedynie w plażowych barach czy knajpach. - A jak się zwróci uwagę, to jeszcze bluzgami rzucają, żeby swojej roboty pilnować. Uważają, że jak wypiją dwa, trzy piwa to się nic nie stanie - mówi ratownik, cytowany przez dziennik.

Należy również pamiętać, aby nie wchodzić do wody bezpośrednio po posiłku. Należy odczekać kilka minut.

Potrzeby fizjologiczne

Jak się okazuje spory problem pojawia się również, gdy plażowiczów dopadają potrzeby fizjologiczne. Często zdarza się bowiem, że odpoczywający nad morzem traktują wydmy jak toaletę. Dla siebie i dla dzieci.

Mało tego często słyszy się, jak rodzice mówią swoim pociechom, aby załatwiły się do morza, bo tak będzie najprościej. Dzieje się tak, gdyż często toalety przy plażach są płatne.

Autor: NJA
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić