Słowacki "trójkąt bermudzki". Ludzie znikają tu bez śladu
Niepozorne wzgórza, gęste lasy i ścieżki, które wiodą w ciszę. Trybecz, pasmo górskie w zachodniej Słowacji, z pozoru nie różni się od innych beskidzkich szlaków. A jednak od blisko stu lat owiane jest legendą, która przyciąga poszukiwaczy tajemnic i fanów zjawisk niewyjaśnionych. Mówią, że to miejsce, w którym czas się zatrzymuje, a ludzie... po prostu znikają.
Trybecz nie imponuje wysokością. Najwyższy szczyt - Wielki Trybecz - mierzy zaledwie 829,6 m n.p.m., a mimo to góry te potrafią onieśmielić swoją dzikością. Leżą w zachodniej Słowacji, pomiędzy doliną Nitry a Kotliną Górnonitrzańską, rozciągając się na długości około 50 kilometrów. Wchodzą w skład Centralnych Karpat Zachodnich, stanowiąc fragment łańcucha Wielkofatrzańskiego.
Choć ich sylwetka nie przyciąga alpinistów, to miłośnicy pieszych wędrówek znajdą tu dziesiątki tras. Najbardziej znane wzniesienia - Mały Trybecz (769 m), Velká Ostrá (745 m), Medvedí vrch (710 m) czy popularny Zobor (588 m) - oferują spokojne spacery pośród bukowo-dębowych lasów i widoki na Małe Karpaty oraz pasmo Inovec.
Gola mówi o tęsknocie za Sofi, jej zarobkach i ujawnia, jak będzie wyglądało ich wesele! 300 osób i zamek to dopiero początek
Kraina lasów, jeleni i ciszy
Trybecz zachwyca przyrodą. Centralna i południowa część pasma należy do obszaru chronionego krajobrazu Ponitrie, w którym dominują stare lasy liściaste. Wiosną stoki Zoboru rozkwitają sasanką wielkokwiatową i miłkiem wiosennym, a wśród muraw stepowych można dostrzec unikalną roślinę Thalaspi jankea - występującą tylko tutaj i w pobliskich Górach Inowieckich.
W lasach żyją jelenie, dziki, muflony, a czasem nawet rysie. W powietrzu krążą orliki krzykliwe i puszczyki uralskie, a wśród gałęzi słychać głuszca. To miejsce, w którym natura wciąż mówi własnym głosem - choć, jak twierdzą niektórzy, czasem zapada tu cisza tak głęboka, że aż nienaturalna.
Góry, w których znikają ludzie
To właśnie ta cisza stała się początkiem legendy o której wspomina na swoich łamach National Geographic. Od blisko stu lat w okolicach Trybecza pojawiają się doniesienia o tajemniczych zaginięciach. Pierwsze udokumentowane przypadki sięgają 1929 roku, gdy bez śladu zaginął leśniczy Štefan Samšal. Kilka miesięcy później w podobnych okolicznościach przepadła Mária Šlajserova, a w kolejnych latach - inni mieszkańcy okolicznych wiosek.
Niektórzy wracali - jak Walter Fischer, który w 1939 roku po wielu miesiącach został odnaleziony w stanie szoku i z poparzeniami na ciele. Nigdy nie opowiedział, co widział. Inni nie pojawili się nigdy więcej.
Zjawiska, których nie potrafimy wyjaśnić
W opowieściach świadków przewija się motyw nagłej dezorientacji - uczucia, że przestrzeń wokół przestaje być "prawdziwa". Ludzie tracą orientację, zapominają, którędy przyszli, a zegarki przestają odmierzać czas. W lesie ma zapanować niepokojąca, wręcz "gęsta" cisza.
Naukowcy wyjaśniają to zjawisko jako połączenie stresu, hipoksji i naturalnych złudzeń przestrzennych w terenie o powtarzalnym krajobrazie. Ale lokalni mieszkańcy wierzą, że w Trybeczu "coś jest" - może anomalia magnetyczna, może dawne miejsce kultu, a może po prostu góry, które nie lubią obcych.
Legenda, która ożyła dzięki książce
Współczesną sławę Trybecz zawdzięcza słowackiemu pisarzowi Jozefowi Karice, autorowi powieści "Szczelina" (Trhlina) z 2016 roku. Thriller inspirowany lokalnymi historiami o zaginięciach rozpalił wyobraźnię czytelników, a po jego polskiej premierze w 2018 roku coraz więcej turystów znad Wisły zaczęło szukać "słowackiego trójkąta bermudzkiego".
Karika przyznał w wywiadach, że wiele wątków oparł na prawdziwych relacjach, ale pozostawił czytelnikom decyzję, co jest faktem, a co mitem. "W Trybeczu naprawdę dzieje się coś dziwnego - ale może to po prostu my sami jesteśmy zagadką" - mówił pisarz.
Fakty, mity i magia gór
Nie ma żadnych dowodów na istnienie nadprzyrodzonych sił w Trybeczu, jednak policyjne statystyki potwierdzają: zaginięcia w tym regionie zdarzają się częściej niż przeciętnie. Powód jest bardziej przyziemny - gęste lasy, brak zasięgu telefonicznego i słabo oznakowane ścieżki.
Mimo to legenda żyje własnym życiem. Każdego roku wędrują tu dziesiątki turystów, by przekonać się, czy poczują ten sam niepokój, o którym mówiły opowieści.
Trybecz, góry ciszy i cienia, przypominają, że nawet w sercu współczesnej Europy wciąż są miejsca, gdzie natura zachowuje swoje tajemnice - i nie zawsze pozwala się z nich rozliczać.
Źródło: National Geographic