aktualizacja 

Co dalej ze schroniskiem Samotnia? Muszą wywieźć wszystkie sprzęty

160

Wraca sprawa schroniska PTTK Samotnia w Karkonoszach. Rodzina Siemaszków, która od 57 lat kieruje schroniskiem, zostanie na miejscu do rozpisania nowego konkursu, jednak jak ustaliła "Gazeta Wyborcza" z otrzymanego od PTTK pisma wynika, że dzierżawcy muszą wywieźć wszystkie sprzęty.

Co dalej ze schroniskiem Samotnia? Muszą wywieźć wszystkie sprzęty
Schronisko PTTK Samotnia w Karkonoszach. (Facebook, Schronisko PTTK Samotnia im.Waldemara Siemaszki)

Pod koniec lipca br. schronisko PTTK Samotnia poinformowało, że władze PTTK wypowiedziały dzierżawę rodzinie Siemaszków. Decyzja ta wywołała sporo oburzenie w sieci. W wyniku medialnej burzy w ciągu kilku dni doszło do niespodziewanej zmiany tej decyzji.

Drodzy Przyjaciele i Sympatycy Samotni. Nie spodziewałyśmy się takiego poruszenia. Dziękujemy z całego serca! Dzięki Wam nasza kandydatura na opiekuna Samotni na kolejne lata będzie ponownie rozpatrywana! - poinformowały wówczas na Facebooku Sylwia Siemaszko i Magda Arcimowicz-Siemaszko, które prowadzą schronisko.

Prezes zarządu głównego PTTK Jerzy Kapłon kilka dni temu w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" przekazał, że "paniom Siemaszko zostanie przedłużona umowa dzierżawy prawdopodobnie do kwietnia przyszłego roku. W tym czasie rozpisany zostanie też nowy konkurs, tak by każda z zainteresowanych prowadzeniem tego obiektu stron miała czas przygotować się do niego".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Nowoczesny dom z bali z widokiem na Tatry. Koszty utrzymania zaskakują

W poniedziałek 28 sierpnia Magda Siemaszko-Arcimowicz otrzymała pismo z informacją o rozstrzygnięciu przetargu.

Prezes spółki Sudeckie Schroniska i Hotele poinformował mnie o tym, że żadna oferta nie spełnia wymagań stawianych przez organizatora, co skutkuje zamknięciem postępowania. O tym, że konkurs jest unieważniony, a nasza dzierżawa zostanie przedłużona, dowiedziałam się z mediów. Z otrzymanego przeze mnie pisma nic jeszcze nie wynika - tłumaczy prowadząca schronisko w rozmowie z "GW".

Magda Arcimowicz-Siemaszko i jej mama Sylwia Siemaszko podkreślają, że są bardzo wdzięczne wszystkim, którzy okazali wsparcie.

Z listu jaki otrzymały kobiety dwa miesiące temu wynika, że prowadzące schronisko muszą je opuścić w połowie września.

- Zgodnie z tym zawiadomieniem musimy wywieźć wszystkie sprzęty, łóżka, pościele, meble, pamiątki, zostawić schronisko puste. To olbrzymie przedsięwzięcie, które wymaga umówienia z firmą przewozową, całość zajęłaby nam prawdopodobnie co najmniej dwa tygodnie - mówi "GW" Magda Arcimowicz.
Autor: ESO
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić